Rozdział III
Obudził mnie płacz
małej, zerknęłam na zegarek dochodziło w pół do szóstej, wstałam i wybiegłam z
pokoju Hazzy. To co zobaczyłam przeraziło mnie trochę, na podłodze widziałam
śpiących chłopaków, a nad nimi Harrego z mała, który kołysał małą i co chwila
zerkał w stronę chłopaków groźnym spojrzeniem.
- czemu chłopaki tu
śpią?? – spytałam
- Eleanor, pozamykała
im pokoje, bo to miała być kara za to, że późno wróciliśmy – mówi zmęczonym
głosem – a gdzie jest Sophie??
- bo ja wiem nie
widziałam jej od śniadania – mówię lekko rozdrażniona, bo poczułam swąd
alkoholu – piłeś??
- ja?? Nie, to
chłopaki chcieli opić to, że jesteśmy wszyscy razem – Uśmiecha się do mnie
- oddaj mi mała –
mówię nie zadowolona, bo wiem, że i tak wypił
- nie, przecież
mówiłem, że nie piłem – upiera się i kładzie mała do wózeczka , ale nie
przekazuje go tylko zaczyna kołysać ją w
nim – czy nie mogę się nią nacieszyć???
- możesz, ale moim
zdaniem powinieneś pójść się przespać – mówię i siłą zabieram mała z wózka i
idę z nią do kuchni.
W kuchni robię małej butelkę mleka i idę z nią
do jej pokoiku. Śpiewam jej kołysanki, żeby jeszcze sobie pospała, ale ona nie
chce zasnąć. Kładę ją do nosidełka i idę do kuchni zrobić śniadanie dla
wszystkich. Cały czas staram się rozśmieszać przy robieniu naleśników i
słuchaniu piosenek, które obie lubimy. Jak kończę robić śniadanie jestem cała w
mące, czyli jak nigdy, ale mi się to podoba i Darcy tak samo, bo cały czas się
śmieje. Idę z nią do łazienki i się czyszczę z mąki i idziemy obudzić całą
resztę na śniadanie. Z El i Sophie idzie mi łatwo, bo obie są dość wyspane, ale
z chłopakami ciężko, więc podaję małą Sophie i idę z Eleanor obudzić chłopaków.
Ja łapię wodę w pistolet na wodę, a El bierze dwie patelnie idziemy ich
obudzić. W tym samym czasie zaczynamy swoje zadanie, czyli ona wali w patelnie,
a ja ich oblewam, czyli wychodzi na to, że chłopaki po niecałej minucie stoją
na równych nogach.
- co to miało być!! –
krzyczy Louis, a my z El śmiejemy się i turlamy się po podłodze – HEJ!! – znów słyszymy
krzyk Louisa
- hahahaha… my ... Hahaha…
- próbuje coś powiedzieć – chciałyśmy…. Hahaha… chciałyśmy…. Hahaha…. was … Hahaha
obudzić Hahaha – w końcu jakoś mówię, ale nadal się śmieję, więc nie jestem
pewna czy coś zrozumieli.
- ale dlaczego się
śmiejecie?? –pyta się Niall
- bo… haha… - próbuje
powiedzieć El
- bo mieliście .. Hahaha…
-śmieję się na wspomnienie ich min – Hahaha… mieliście śmieszne miny Hahaha…
-znów wybuchamy głośnym śmiechem.
- HA HA HA - zaczyna drwiąco Zayn – bardzo śmieszne
- gdybyś zobaczył
własną minę to też być leżał na podłodze i się śmiał –mówi El
- a gdzie Dan??? –
pyta nagle Liam
- a co ci do tego?? –odpowiadam
pytaniem na jego pytanie
- przecież jest moją
dziewczyną – mówi, co mnie zaczyna trochę dziwić – a kim ty jesteś??
- ja?? – zaczynam się
śmiać – jestem … hmm.. właściwie to ja jestem waszą dobrą koleżanką
- ale ja cię nie znam
– odpowiada, a wszyscy patrzą na Liama i podchodzi do niego Sophia
- cześć kotek jak tam
po wywiadzie?? – pyta się niczego nie świadoma
- kim ty jesteś do
jasnej cholery?! –krzyczy
- Li to ja Sophia –mówi
do niego i nagle zauważam małą łezkę – twoja dziewczyna, nie pamiętasz mnie??
- moją dziewczyną jest Daniell Peazer – mówi –
a gdzie ona jest?? Znów pojechała na zdjęcia lub na próby??
- Liam ile masz lat –
pytam się, może to trochę dziwne, ale dzięki temu można się dowiedzieć o co mu
chodzi
- no jak to ile za
trzy miesiące skończę 19 lat – mówi trochę drwiącym głosem
- chłopaki może
pojedziemy z nim do szpitala?? - pytam się
- może tak będzie
dobrze – mówi Zayn – a i jak byś mogła to pojechałabyś na 10:30 na lotnisko po
Pezz?
- tak jasne to wy
jedzcie z nim do szpitala, a my we trzy pojedziemy po Pezz i przy okazji
zadzwonię po Dani – mówię i zaczynam iść do pokoju – chwila, Sophie pojedziesz
z nimi, bo oni wszyscy pili
- tak jasne – uśmiecha
się ponuro.
Biegnę szybko po
Harrego, Justi proszę, żeby została z małą na jakiś czas w domy. Gdy Niall się
o tym dowiaduje, on tak samo zostaje w domu, ale prosi, żebyśmy ich cały czas
informowali. Szybko zbieramy się i w garażu dzielimy się gdzie każdy jedzie . Jak
jesteśmy we trójkę na lotnisku, dzwonię
do Dani, żeby jak najszybciej do nas przyleciała. Gdy podchodzi do nas Pezz
witamy się z nią i idziemy z nią jak najszybciej do samochodu, po drodze
tłumacząc, dlaczego się śpieszymy. Kiedy dowiaduje się dzwoni do dziewczyn z
zespołu, że musi zostać przez jakiś czas w NY. Gdy dojeżdżamy do szpitala do
którego pojechali z Liamem, pełno jest już Paparazzi. Szybko wszyscy wchodzimy
do środka i naglę słyszę krzyki, krzyki
należące do Liama. Biegnę najszybciej jak mogę, żeby sprawdzić co się dzieje. Jak
jestem przy sali w której przebywa Liam, zatrzymują mnie chłopaki i tłumaczą,
co się z nim dzieję. W oddali widzę załamaną Sophie, wiec podchodzę do niej a
za mną podchodzi reszta.
- zostawcie mnie –
prosi nas błagalnym głosem
- Sophia chcemy ci
pomóc – mówię delikatnie
- ale ja nie
potrzebuję waszej litości, ani pomocy!! – krzyczy
- ale my się nad tobą
nie litujemy, bo sami się o niego martwimy i to bardzo – mówię trochę wkurzona,
i czuję nagle dużą dłoń na swoim ramieniu
- Lucy choć zostaw ją
w spokoju – słyszę głos Harrego – ona potrzebuje teraz czasu
- dobrze – mówię, przytulam się do niego i idziemy pod salę w
której leży Liam.
Po godzinie dzwoni do
mnie Daniell i mówi że za jakieś 5 godzin będzie u nas, mówię to chłopakom, a
oni zaczynają się cieszyć, bo ponoć ona ma tu odegrać główną rolę w tym
wszystkim, tak powiedział chłopakom lekarz prowadzący. Zerka na zegarek i jest
godzina 12:57, więc mówię reszcie, że wracam do domu, żeby zmienić Nialla i
Justi. Do domu wracam z Harrym, bo powiedział, że nie chce mnie zostawiać samej
z małą. Przez całą drogę ze szpitala do domu nie rozmawiamy ze sobą. Czuję się
trochę dziwnie z tym, bo dopiero teraz odczuwam to, że nie mamy już tych samych
kontaktów, jak wcześniej. Nie rozmawiamy ze sobą na jakikolwiek temat,
rozmawiamy tylko jak potrzeba. Wyskakuję szybko z samochodu i idę do domu.
- hej!! Już jesteśmy!! - krzyczę na cały dom, gdy jestem w przedsionku.
- dobra!! - krzyczy Niall - zaraz wchodzimy
- nie ma sprawy - odpowiadam już normalnie, bo jestem w salonie z Niallem - kto prowadzi samochód??
- oczywiście, że ja - odpowiada uśmiechnięta Justi i przytula się do blondyna
- okej, mam nadzieję, że nic się nie stanie z moim cacuszkiem - uśmiecham się do dziewczyny
- spokojnie oddam go całe - uśmiecha się i ciągnie chłopaka za sobą - mała śpi, niedawno zasnęła
- dzięki!! - krzyczę za nimi i idę do kuchni, bo tam zaszył się Harry - a co ty tu robisz??
- nie jadłem śniadania, wiec przyszedłem coś zjeść - uśmiecha się
- zobacz w lodówce czy nie ma naleśników, bo dziś rano robiłam je z małą - mówię z uśmiechem
- to nasza mała księżniczka potrafi już gotować??? -śmieje się
- taak - uśmiecham się - nauczyłam ją tego jak była u mnie w brzuchu
- oo.. to na pewno gotuje wyśmienicie - uśmiecha się i całuje mnie w policzek
- gotuje tak samo dobrze jak tatuś - uśmiecham się i siadam przy stole.
Harry zagląda do lodówki, ale okazuje się, że wszystkie naleśniki zostały zjedzone, więc sam robi kilka dla nas naleśników z syropem klonowym. Zjadamy szybko, bo niedługo będzie czas na małą porcję butelki mleka. Gdy ja robię mleko dla Darcy, on idzie sprawdzić czy śpi. Jak wchodzę widzę bawiącego się Hazze z małą. Resztę dnia poświęcamy na zabawie z Darcy i na rozmowie dotyczącej nas.
-------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że spodobał się wam rozdział. Postaram się dodawać regularnie rozdziały czyli co tydzień w każdą sobotę lub niedzielę, a jeżeli nie dam rady dodać w ciągu tygodnia, to będę was informować.
Pozdrawiam i całuję Nadia :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz