Rozdział I
26 sierpnia 2013
* oczami Harrego *
Idę do Paula powiedzieć mu że znalazłem Lucy
i że ona jest w 8 miesiącu ciąży, na moje szczęście nie wie, że utrzymywałem
kontakt z Lucy, no i też nie wie, że wynająłem detektywa, żebym mógł się
dowiedzieć gdzie dokładnie mieszka. Jesteśmy już pod koniec trasy i chcę, żeby
Lucy do mnie wróciła, bo chcę być przy porodzie małej, tak będę miał śliczną
córeczkę. Postanowiliśmy z Lucy, że będzie mieć na imię Darcy, a dokładnie
będzie to Darcy Emily Styles. Tylko na początku do póki Lucy i ja nie będziemy
oficjalnie znów razem, mała będzie nosić jej nazwisko. Wchodzę już do
tymczasowego biura Paula.
- musimy porozmawiać – mówię do swojego
menagera
- a o czym chcesz porozmawiać?? – pyta z
lekkim znużeniem
- chcę porozmawiać o Lucy – mówię a od
gwałtownie podnosi głowę
- a tak, mówiłeś, że odeszła to bardzo
straszne, wiem i dlatego nie chcę o tym z tobą rozmawiać – mówi i znów wraca do
swojej pracy
- ja już wiem gdzie odeszła i z jakiego
powodu – powiedziałem
- jak to?
skąd? - spytał
- wynająłem prywatnego detektywa, a raczej
moja mama – uśmiechnąłem się tryumfalnie – powiedział mi gdzie przebywa teraz
Lucy, że jest w ósmym miesiącu ciąży, no i że to ty kazałeś jej wyjechać tam
- tak, dzieciaku, bo ci uwierzę w te bajki
–spojrzał na mnie z politowaniem
- jak mi nie wierzysz to ci przedstawię
dowody, pracuje w jednej z agencji modelingowych jako modelka, a teraz jako
ciężarna modelka – uśmiecham się
- no i co z tym chcesz zrobić?? – pyta
- chcę ją tu sprowadzić do Londynu, żeby
mieszkała tu ze mną i dzieckiem – mówię, no co on zaczyna się śmiać
- i ty sądzisz, że ci na to pozwolę?? – pyta
– głupi, naiwny dzieciak z Ciebie, wiesz??
- może i dzieciak, ale nie głupi i naiwny –
mówię – jeżeli, mi nie pozwolisz mogę iść do Cowella i on zrobi z tobą porządek
- bo już się go boję Styles – mówi i zaczyna wstawać – mam to gdzieś co powie czy
zrobi Cowell, JA jestem waszym menagerem
i WY robicie co JA wam karzę – uśmiecha cię tym swoim okropnym uśmiechem i
podchodzi do mnie bardzo blisko
- starczy!! – krzyczy głos za mną, odwracam
się i widzę naszego producenta Simona Cowella – Harry opuść ten pokuj i później
sobie porozmawiamy – mówi do mnie – a z tobą się rozmówię teraz Paul. – jak
skończył mówić, wyszedłem z gabinetu i czekałem na Simona.
6 września 2013r.
* oczami Harrego*
Jestem zły, że nie mogę być teraz z Lucy przy
porodzie, ona jest tam całkiem sama, ale jeszcze nie mam całkowitego
zezwolenia, na to żebyśmy byli razem. Dziś mam kolejną rozmowę z Paulem i
Simonem, mam nadzieję że powiedzie się tym razem, żebym chociaż mógł się z nimi
zobaczyć, bo na razie mam zgodę na kontakt z nimi, a po porodzie będziemy
musieli zrobić testy dna. Jeżeli wyjdą pozytywnie i będę ojcem małej na tym
papierku to dziewczyny mają zamieszkać ze mną, tak mi powiedział Simon.
* oczami Lucy*
Jestem w sali
porodowej już dobre sześć godzin i mała jeszcze nie chce wyjść, mam już
tego dość, bo to wszystko strasznie boli. Jestem też bardzo zmęczona…
- widzę główkę!! – krzyczy jedna chyba z
pielęgniarek które przyjmują mój poród – mała przyj!! – krzyczy do mnie, za co
mam wielką ochotę ją zdzielić, bo drze się na mnie tak odkąd tylko tu wjechałam
– zaraz wyjdzie cała!! – krzyczy -
jest!!! – wrzeszczy i zaczynam słyszeć płacz mojej małej księżniczki.
* oczami Harrego*
Dostałem MMS’a od Lucy, że już urodziła i
przysłała zdjęcie małej.
Ta kruszynka mnie bardzo urzekła, byłem
bardzo zadowolony z Lucy, że urodziła nam taką śliczną córeczkę. Dziś ten dzień
był bardzo udany dowiedziałem się, że mogę spokojnie odwiedzać Lucy i małą i że
Lucy urodziła Darcy.
24 grudnia 2013
*oczami Harrego*
Dziś miałem jechać do moich dziewczynek,
niestety nie powiodło się, bo Louis ma dziś ślub i jestem świadkiem. Jak mu
powiedziałem, że miałem dziś lecieć do Lucy to się mocno wkurzył i powiedział,
że mu obiecałem być jego drużbą. Jak chciałem przełożyć lot, to się okazało, że
nie mam później czasu, co mnie natomiast wkurzyło. W dodatku stresuje się, bo
jeszcze nie przychodzą te głupie testy na ojcostwo. Chciałbym mieć to wszystko
za sobą i się już nie przejmować ty wszystkim, chciałbym, być przy Lucy i
małej, żebyśmy tworzyli rodzinę.
2 stycznia 2014
* oczami Harry *
Dziś dostałem priorytet, ze Stanów z jednego ze szpitali, gdzie były
robione testy na ojcostwo. Wziąłem nóż i otworzyłem list, wyjąłem papierek. Nie
mogłem na to spojrzeć, bo się bałem, pomimo tego, że i tak byłem ojcem Darcy to
i tak się bałem. W końcu wziąłem głęboki wdech i spojrzałem na kartkę.
Tak jestem ojcem małej na 100% teraz już muszą mi uwierzyć i dać się z
nimi widywać, a nawet, żeby one ze mną zamieszkały. Jutro mam rozprawę, tak,
tak pewnie sobie myślicie, że po co rozprawa. Niestety to było jedyne
rozwiązanie, bo Paul nie dal mi innego wyboru. Nie godził się na spotkania, nawet
na jakiekolwiek utrzymywanie kontaktu. Simon zgodził się na nią, ale pod
warunkiem, że nie zostanie ona ujawniona. Więc już jutro, wolą sądu, będę mógł
zamieszkać z dziewczynami, a raczej one ze mną w Londynie.
3 stycznia
* oczami Lucy *
Dziś Harry ma rozprawę, dostał już testy na ojcostwo, więc jest dobrze,
mam nadzieję, że będziemy mogli już razem być, bez żadnych przeszkód. Czekam na
telefon od Hazzy i jak na razie nic, jestem ciekawa tego wszystkiego. Na razie
mam spokój, bo mała usnęła i na spokojnie mogę coś zjeść i się napić. Kocham
moją kruszynkę, ale czasami za bardzo daje mi popalić jak wrócę z pracy. No tak
zapomniałam powiedzieć, że od jakiś dwóch tygodni wróciłam do pracy. Po prostu
musiałam, bo nie starczyło, by mi na pokrycie rachunków za dom i wszystko co z
nim związane, no i na coś do zjedzenia oraz na rzeczy potrzebne małej. Siedzę
sobie i popijam swoją przepyszną kawę, gdy nagle słysze dziwek telefonu, biegnę
szybko go odebrać, żeby nie obudził małej.
- halo- mówię
- cześć- słyszę szczęśliwy głos Hazzy – pakujcie się, możecie ze mną
zamieszkać
- jak fajnie- strasznie się z tego cieszę, ale nie chcę jeszcze przez
jakiś czas opuszczać Nowego Jorku – Harry, bardzo się z tego cieszę, ale Darcy
jest moim zdaniem za mała na tak daleką podróż samolotem.
- to co zrobimy? – spytał się – ja chcę być blisko was, nie chcę was
znów przypadkiem stracić
- Hazz nigdy nas nie straciłeś i nie stracisz – mówię do słuchawki –
dopóki mała nie podrośnie, to może ty z nami tu zamieszkasz, hmm?
- może i to nawet dobry pomysł – gdy to mówi, czuje, że się uśmiecha –
musze już kończyć Luc, bo jestem dzisiejszym dniem wykończony jutro sobie
jeszcze o tym wszystkim pogadamy i ustalimy. Pa kocham cię
- ja ciebie tez kocham Harry, pa – mówię i się rozłączam szybko, bo
słyszę płacz Darcy.
* oczami Harrego*
- … . Pa, kocham cię – mówię do słuchawki
-ja ciebie też kocham Harry, pa – słyszę ostatnie słowa wypowiedziane,
przez Lucy i się rozłączam. Jestem bardzo wykończony dzisiejszym dniem,
najpierw trudna rozmowa z Simonem, potem z chłopakami, rozprawa i kłótnia z
mamą. A teraz jeszcze dowiaduje się, że walczyłem o to żeby pojechać i mieszkać
w USA. To całe mieszkanie w Nowym Jorku mnie trochę przytłacza, bo Ann, nie
będzie mogła zobaczyć się z wnuczką, no i ja będę z dala od rodziny i
przyjaciół. Oczywiście pewnie wszyscy będą mogli nas tam odwiedzać, dopóki mała
nie wyrośnie, ale to nie to samo, moim zdaniem.
26 stycznia 2014
* oczami Lucy *
Jestem bardzo niewyspana, bo mała miała przez całą noc kolki. W dodatku
spóźnia się opiekunka małej mała być tu pół godziny temu a jaj niema. Zostało
mi jakieś pół godziny do sesji zdjęciowej, dziś ma mi na niej towarzyszyć jakiś
model, ponoć w podobnym wieku do mnie. Może być ciekawie, bo wcześniej może ze
dwa razy mi ktoś był razem ze mną na zdjęciach, w tedy to były tylko
dziewczyny, a i można by rzec że kobiety. Byłam bardzo zdenerwowana, więc w
końcu ubrałam małą spakowałam jej rzeczy i pojechałam z nią na sesje. Czasami
ją ze sobą zabierałam jak wiedziałam, że nie będę długo siedzieć na sesjach i
dziewczyny bardzo lubiły mała i się nią zajmować, więc postanowiłam ją wziąć.
Po nie całych 20 minutach byłyśmy na miejscu od razu na miejscu
przeprosiłam, że się spóźniłam.
- no wreszcie, przyjechała, pani przepraszam, że się spóźniam, ale
niańka nie przyjeżdżała – usłyszałam znajomy głos, który ze mnie drwił.
Odkręciła się i zobaczyłam Dominika.
- słucham?? – spytałam się Dominika i odkręciłam się do fotografa – ja
mam z NIM pracować?? – spytałam, nigdy,
nie wybrzydzałam z kim pracuję, w co mam się ubrać itd. Ale z nim nigdy –
przepraszam, ale z nim nie chcę żadnych zdjęć – powiedziałam i wzięłam małą na
ręce i się do niej przytuliłam, bo to mi pomagało jak byłam wściekła
- Lucy – powiedział mój menager
- słucham??
- choć porozmawiamy – powiedział głosem, który nie znosił sprzeciwu.
Poszłam za nim do swojej małej przebieralni – o co chodzi?? Znacie się?? On
jest ojcem Darcy??
- Dominik?? Ojcem Darcy?? Naprawdę?? – śmieję się na ostatnie pytanie –
on nie jest ojcem mojej kruszynki, to jest mój stary przyjaciel z którym nie
chcę się widzieć i rozmawiać. Przez niego prawie straciłam, swojego chłopaka,
bo próbował mnie podburzać, przeciwko niemu.
- dobrze, rozumiem, ale przecież z tego co wiem to już nie jesteś ze
swoim chłopakiem – powiedział, pomimo, że jako jedyny potrafił mnie zrozumieć
ze wszystkich to i tak wszystkiego nie zrozumie
- mój chłopak, nadal nim jest, po prostu nie mogłam tego nikomu mówić.
A teraz mogę już spokojnie powiedzieć, że jestem nadal dziewczyną Harrego
Styles’a i Darcy to jego córka –byłam szczęśliwa mówiąc to swojemu menagerowi
- czyli, boziu to gratuluje wam obojgu, tak sądziłam, że ona mi kogoś
przypomina i teraz mogę powiedzieć, że jest bardzo podobna do tatusia –
uśmiechnął się do mnie menager i ucałował malutką w rączkę – czyli mam go
odprawić??
- wiesz co powiedz mi najpierw co bym musiała włożyć, a potem się
zobaczy, ale ty będziesz się zajmował Darcy i nie pozwolisz, żeby on do niej
doszedł – powiedziałam, Christopher pokazał mi sukienkę i kilka innych ciuchów,
w których będę miała sesję. – okej to weź małą, a ja się przebiorę
- uff… - westchnął – jak się cieszę, że się zgodziłaś.
Podałam mu Darcy i wyszedł, szybko się przebrałam w pierwszy zestaw i
wyszłam.
- możemy porozmawiać?? – spytał się Dominik
- przepraszam, ale nie mam czasu na rozmowy, chce jak najszybciej
skończyć pracę – mówię i podchodzę do makijażystki i fryzjerki , one minie szybo malują i
czeszą, więc po niecałych 10 minutach jestem gotowa do sesji.
- gotowa? – pyta się Carl, nasz fotograf
- no jasne – uśmiecham się do niego i idę na swoje stanowisko.
Sesja zdjęciowa skończyła się po 2 godzinach, po jej skończeniu szybko
poszłam się ubrać w swoje ciuchy i poszłam do Chrisa po Darcy.
-Chris ja już idę do domu – uśmiechnęłam się na ten widok
– mogę już
małą??
- Łucja, chcę z tobą porozmawiać – słyszę Dominika tuż za mną
- ale ja nie chcę rozmawiać z tobą, a poza tym śpieszę się do domu –
mówię i biorę małą od Chrisa – wpadniesz do nas Chris?? – pytam menagera
- z miłą chęcią – uśmiechną się – zadzwonię jak skończę i będę do was
jechał
- a tak mniej więcej o której skończysz?? – pytam, całkiem ignorując
Dominika, który stoi tuż za mną
- powinienem być już wolny gdzieś za dwie godziny – puścił mi oczko, na
co zachichotałam
- to do zobaczenia – podeszłam i dałam mu buziaka w policzek, jak już
byłam w drzwiach za rękę złapał mnie Dominik – możesz mnie puścić???
- puszczę jak ze mną porozmawiasz, albo przynajmniej odpowiesz mi choć
na dwa pytania – powiedział
- puść, albo zawołam ochronę!! – krzyknęłam,
- czy to dziecko jest twoje?? – spytał dalej mnie trzymają
- PUŚĆ MNIE!! – krzyknęłam i za chwilę pojawił się Chris
- nie słyszysz, jej puść ją – powiedział spokojnie Chris
- a jak nie to co?? – spytał Dominik
- to tego gorzko pożałujesz -
powiedział już lekko rozdrażniony Chris
- mam gdzieś twoje pogróżki, chcę porozmawiać ze swoją przyjaciółką –
mówi i puszcza mnie, żeby podejść do
Chrisa.
Nie zważając już na nic biegnę do samochodu najszybciej jak się da. Jak
jestem już przy nim wkładam nosidełko z małą i sama szybko wsiadam do
samochodu. Zapinam pas małej i sobie, potem odpalam auto i jadę do sklepu na
zakupy.
28 luty 2014
* oczami Lucy *
Dziś mam wolne, bardzo się z tego cieszę, bo prawie codziennie pod
biurem Chrisa jest Dominik, który na mnie czatuje, żeby pogadać. Trochę mnie
już to irytuje, nie mogę nigdzie iść, bez ochrony z biura od Chrisa, czyli
praktycznie codziennie. Na szczęście Chris dał mi tydzień wolnego, bo ostatnio
miałam dużo czasu. Dziś mamy z Harrym porozmawiać po raz kolejny o tym czy on
przyjeżdża do mnie, czy ja do niego. Mała teraz się bawi, więc na spokojnie
przygotowuję dla siebie obiad. Darcy jest strasznie urocza ma już 5 i pół miesiąca, od jakiś 2 dni mała próbuje
raczkować, ale jej jeszcze nie wychodzi. Staję w progu i przyglądam się co
wyprawia, stoję tak parę minut, dopóki nie zaczyna dzwonić mój telefon.
- halo – mówię, przyglądając się małej
- cześć kotku – słyszę Harrego – co tam u was słychać??
- wszystko po staremu, a co tam u ciebie?? – pytam
- nagrywanie teledysków, i próby do trasy, czyli po staremu – mówi – a
co porabia mała??
- Darcy, leży na dywanie i się bawi – mówię uśmiechając się – a
właśnie, Hazz możesz ty na razie zamieszkać z nami??
- Lucy, pytałem się lekarzy i spokojnie możesz przylecieć do Londynu-
mówi
- Harry, ale na razie nie chcę nigdzie się stąd ruszać, mi jest tu
dobrze, a tobie raczej nie będzie przeszkadzać jak do nas się przeprowadzisz na
jakiś czas – mówię
-aż tak ci zależy żeby mieszkać w USA? – pyta
-jak na razie tak, więc jak możesz to przyjedź i zamieszkaj tu razem z
nami – proszę go
- dobrze, przyjade jakoś w kwietniu, ale niestety nie na długo, bo
wiesz trasa – mówi smutnym głosem
-dobrze, będziemy czekać na ciebie z niecierpliwością – mówię i słyszę
płacz małej - Harry muszę kończyć, bo
Darcy zaczyna płakać. Kocham cię pa
- ja ciebie taż, pa – mówi, a ja się rozłączam i podchodzę do Darcy.
Uspokajam i usypiam małą, bo przychodzi jej godzina spania. Jak malutka leży
już łóżeczku idę zjeść już zimny obiad, a raczej kocję i sama kładę się spać.
*czas obecny, czyli 2 kwietnia
2014 *
Dziś przyjeżdża do
nas Harry jestem strasznie tym zdenerwowana i podekscytowana, bo będę go
widzieć po raz pierwszy od ponad roku to naprawdę coś wielkiego. Moja miłość do
niego nadal jest taka sama jak kiedyś, kocham go i to bardzo, moja malutka
Darcy, w końcu będzie miała tatusia przy sobie i będziemy już tak jakby
rodziną. Stoimy z Darcy na lotnisku i wyczekujemy Harrego, jego lot spóźnia się
o dobrą godzinę i nie wiem co się dzieje, pytałam się co z jego lotem i
powiedzieli mi tylko że mają drobne utrudnienia. Stoję zestresowana, kiedy
nagle ktoś zaczyna mnie przytulać, odkręcam się i widzę cały mój świat.
- Harry – mówię i
czuję jak łzy szczęścia płyną po moich policzkach – ale jak … przecież twój lot
… Harry!!!
- ciii… - mówi mi do
ucha – chciałem ci zrobić niespodziankę i wynająłem prywatny samolot – uśmiecha
się do mnie – kocham cię
- ja ciebie też, nie
wiesz jak bardzo za tobą tęskniłam – mówię i po chwili złączam nasze usta
- ja za tobą też, mam
dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę – mówi i za chwilę spogląda na mnie
pytającym spojrzeniem - a gdzie nasza ślicznotka??
- Darcy jest tu –
wskazuję na malutką śpiącą w nosidełku – a co to za niespodzianka??
- a zaraz przyjdzie –
uśmiecha się do mnie, a ja zaczynam się rozglądać po lotnisku
- oj nie rozglądaj
się tak, bo głowa ci odpadnie – usłyszałam głos Justi za sobą
- Justi jak dobrze
cię widzieć – odkleiłam się od Hazzy i przytuliłam się do przyjaciółki i reszty
znajomych – chyba mam za mały dom żeby was wszystkich pomieścić – zaśmiałam się
- nie martw się,
kupiłem nam spory domek – szepnął mi do ucha Harry
- ale po co skoro
mamy mój – mówię do niego – jak dla mnie on jest za duży, więc nie rozumiem
tego po co kupiłeś nowy, skoro nie wiesz jak wygląda mój
- oj po prostu,
chciałem nam kupić nowy dom, gdzie zaczniemy wszystko od nowa – uśmiecha się do
mnie
- dobra skończcie się
kłócić, jesteśmy na lotnisku – mówi Liam.
- dobra – mówię –
chodzicie może już pojedziemy do mnie
- okej – odpowiadają
wszyscy.
Droga minęła nam miło
i szybko, no i nie obyło się od pytań do Harrego na temat nowej dziewczyny
Liama. Dowiedziałam się także, że mają przez jakiś czas wszyscy mieszkać w
Nowym Jorku. Jak podjechaliśmy do mnie
do domu niektórym aż szczeki opadły.
- wow – powiedziała
Sophie, nowa dziewczyna Liama – on jest dość spory – mówi wyszczerzając oczy
- nie jest tak wielki
jak chłopaków mówię, ma o wiele mniej sypialni – mówię do niej
- to co, ale robi
wrażenie – uśmiecha się do mnie
Wszyscy zabierają z
samochodów walizki i idziemy do domu, jestem taka szczęśliwa, że przyjechali do
mnie. Pokazałam gdzie są pokoje i w których mogą spać. Praktycznie w każdym
pokoju spały dwie osoby. Czyli w pierwszym spał Harry, w drugim Liam i Sophie,
w trzecim ja z Darcy, w czwartym Lou z El, a w ostatnim spał Zayn. Niestety,
ale Perrie nie mogła przyjechać, bo była w trasie, ale ma do nas wpaść na dwa
dni we wtorek. Dan nie chciała przyjechać, bo nie chciała się spotkać z Liamem
i Sophie, szczerze to jej się nie dziwię. Postanowiłam do niej zadzwonić jak
wszyscy pójdą spać. Szczerze to troszeczkę mnie zdziwiło, że nikt nie zwracał
uwagi na Darcy, nawet Harry, co było dla mnie jeszcze większym zdziwieniem. Jak
każdy się rozgościł i mała jeszcze spała w łóżeczku, poszłam do kuchni zrobić
kolację. Szybko wyjęłam potrzebne składniki do zrobienia kanapek i zaczęłam je
robić w miedzy czasie wsławiłam wodę na herbatę lub kawę. Gdy kończyłam robić
kolację usłyszałam płacz malej, bo przyszła pora na jej kolację, szybko
rozbiłam mleko i jak już chciałam do niej iść, przestała płakać. Poszłam do
naszego pokoju i zobaczyłam El kołyszącą małą na rękach.
- jak uroczo z nią
wyglądasz – powiedziałam podchodząc do niej
- och, myślałam, że jej nie słyszysz i przyszłam ją dalej
uśpić – uśmiechnęła się do mnie – jest taka urocza
- a Harry, nie mógł
do niej przyjść, tylko nie myśl, że jestem zła, że ty do niej przyszłaś – zaczęłam
się tłumaczyć
- chciał, tylko jakoś
nie mogłam się powstrzymać – uśmiechnęła się tym razem do Darcy i ją przytuliła
– niby ustaliliśmy z Lou, że nie będziemy mieli dzieci, jeszcze przez jakieś dwa
lata. Ale jakoś teraz jak zobaczyłam ciebie z małą na lotnisku czekającą na
Harrego to sama zapragnęłam tak czekać na Louisa, jak będzie wracał z trasy
- oj uwierz, nie
chciałabyś tak sama siedzieć w domu z dzieckiem przez kilka miesięcy –
powiedziałam do niej – to udręka, bo nie ma kto ci pomóc w tych wszystkich
rzeczach, przy dziecku. Oczywiście nie obwiniam nikogo za to, że musiałam
prawie, że sama wychowywać małą przez prawie pół roku. Można powiedzieć, że
sama to wybrałam
- ale teraz, będziesz
miała Hazze i będzie ci pomagał we wszystkim – uśmiechnęła się do mnie i
podałam jej butelkę z mlekiem, bo mała
zaczęła pomrukiwać
- dopóki, nie będzie miał
prób, trasy i innych rzeczy związanych z jego pracą – mówię – na długo tu
przyjechałaś, bo z tego co wiem to jeszcze studiujesz
- przeniosłam się na
jakiś czas tu na studia, żeby ci pomóc –powiedziała z lekkim uśmiechem
- naprawdę?? –pytam
- tak, nie jesteś
zła, bo jak coś to mogę wrócić w każdej chwili na swoją uczelnie – mówi
- nie, to wspaniale –
mówię i się do niej przytulam
Resztę wieczoru
spędzam z El na rozmawianiu w pokoiku małej i moim. Dużo się działo w Londynie,
jak mnie nie było, niby Harry o niektórych rzeczach wspominał, ale El mówiła ze
szczegółami nawet tymi najmniejszymi. Ja opowiadałam jej co działo się u mnie,
przez ten cały czas. Sama nie mogła uwierzyć, że jestem fotomodelką i że sobie
też spokojnie radziłam z opieką nad mała, pokazałam jej kilka zdjęć małej i jedno zdjęcie Chrisa z
małą, które zrobiłam ostatnio.
Była trochę zdziwiona tym, że tak bardzo mi pomagał z małą i że
zostawał u mnie na noc, żeby mi pomóc. Koło
10p.m poszła się położyć, więc postanowiłam zrobić to samo. Najpierw poszłam do
łazienki się umyć, jak się umyłam, podeszłam do łóżeczka małej a jej tam nie
było. Szybko poszłam do pokoju Harrego, a tam zastałam śpiącego Hazze z Darcy,
co mnie troszeczkę wzruszyło i zrobiłam zdjęcie.
Potem wzięłam małą od Hazzy i zaniosłam ją do łóżeczka. No i sama zasnęłam z wielkim uśmiechem na twarzy.
Potem wzięłam małą od Hazzy i zaniosłam ją do łóżeczka. No i sama zasnęłam z wielkim uśmiechem na twarzy.
------------------------------------------------------------------------------
Hej kochani, przepraszam, że tak długo nie dodawałam tego pierwszego rozdziału, ale nie miałam internetu przez ostatni czas, więc bardzo przepraszam.
Pochyłą czcionką to są tak jakby wspomnienia bohaterów, chciałam pokazać fragmenty okresu w którym Harry walczył o Lucy i Darcy.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :)
Pozdrawiam i całuję Nadia :* :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz