niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział XXI

Rozdział XXI

Przeczytajcie notkę pod rozdziałem
czytasz = komentujesz 

Rano obudził mnie śpiew ptaków, co mnie trochę zdziwiło, bo mamy zimę, a nie wiosnę czy lato lubi wczesną jesień. Przetarłam oczy i jak się okazało leżałam na polanie przed domem mojej babci, rozejrzałam się i zobaczyłam trzy osoby, dwie były wyższe niż ta jedna. Postanowilam podejść i zobaczyć kto tam stoi. Stała tam moja babcia, jakaś mała dziewczynka i ja czekaj, co ja? Przyjrzalam sie sobie, byłam starsza o kilka lat, dostrzegłam to, bo ona miała drobne zmarszczki i cienie pod powiekami. Postanowiłam podejść jeszcze bardziej, żeby móc usłyszeć o czym rozmawiają.- och kochanie,  dlaczego nikt nie wie ze tu jesteś z małą? - spytała babcia- babciu przecież,  wesz, że nie mogę mówić wszystkim gdzie jestem i przebywam - powiedziała starsza ja- wiem kochanie, ale czy nie powinnaś w końcu powiedzieć niektórym prawdy? - znów sie spytała, ciekawa jestem o co dokładnie chodzi.- nie mogę,  chciałam i nadal chce mu powiedzieć - westchnęła- chciałaby jej kiedyś powiedzieć,  kto jest jej ojcem, ale boje sie, ze mi powie, ze nie potrafiłam o niego zawalczyć tak jak powinnam.- i miała by słuszną racje ci to wypominać, bo nie zawalczyłaś o waszą miłość tak jak on walczył i walczy nadal - powiedziała głaszcząc ja po ramieniu.- babciu, ale oni mogliby coś zrobić Piotrkowi, Kamili lub ich małej- rozpłakała się- kochanie nic by im nie zrobili, nie mogliby rozumiesz, wiedzieli, ze jeśli cie nimi zastraszą to przyjmiesz każdą ich propozycje.- gdybym wiedziała to bym o niego walczyła i nie zostałybyśmy same - powiedziała ocierając łzy- wiem - uśmiechnęła sie do niej - teraz musisz mu w końcu powiedzieć,  albo jeżeli wolisz nie to   nie mów to twoja decyzja.- babciu chcę mu powiedzieć jak już mówiłam, ale się boję. – podeszła do małej i wzięła ją na ręce – kochanie a jak kochasz mamę??- bajdzio mamusiu – powiedziała dziewczynka uśmiechając się do niej i postawiła małą znów na ziemię- a teraz leć kochanie się bawić, ale poczekaj chwilkę ja pójdę po niespodziankę dla ciebie – powiedziała i poszła na podwórko pod dom. I po chwili wróciła z trójką osób – Justi, Niall poznaj moją córeczkę Darcy, słoneczko poznaj ciocię Justi i wujka Nialla, i właśnie Justi kto to jest?? – spytała się o małego chłopca trzymanego przez Justynę
- a dzięki że mi powiedziałaś że masz córkę, to jest nasz syn –uśmiechnęła się do chłopca – ma naiwna Jake od Jacob- ojejku nie wiedziałam, a ile ma??
- Jakoś rok po twoim wyjeździe zaszłam w ciążę, może i nie była planowana ale strasznie się cieszyliśmy, a zwłaszcza Harry z Niallem  - uśmiechnęła się do Nialla- a wy już po ślubie?? – spytała się Justi- nie dopiero będziemy mieli i po to tu przyjechaliśmy – uśmiechnęła do wszystkich – a tak przy okazji to chciałabym żebyś była moją światkową- Justi bardzo bym chciała, ale nie mogę – powiedziała spuszczając głowę – a tak w ogóle to czemu nas opuściłaś??- musiałam nie miałam wyboru, przepraszam, że nic nie powiedziałam, ale nie mogłam – powiedziała i spojrzała na Darcy i babcię bawiące się razem- Luc, możesz mi powiedzieć jak to się stało że ty masz córkę?? – w końcu odezwał się Niall- a więc jak wyjechałam już w tedy byłam w ciąży – powiedziała nadal patrząc się na małą- czyli kto jest jej ojcem?? – spytał??- a jak myślisz??- spytała- Harry??- spytał- no a kto inny, odkąd wyjechałam z nikim się nie spotykałam, bo pracowałam, a jak mała się urodziła to przez pierwsze dwa miesiące siedziałam cały czas w domu, a potem dawałam ją do żłobka a sama szłam do pracy –powiedziała do przyjaciółki i jej narzeczonego- to dlatego od nas odeszłaś??- nie to nie był powód dla którego odeszłam – powiedziała ze łzami w oczach- to musisz powiedzieć Harremu, że ma córkę – powiedzieli razem„ a teraz musisz wiedzieć Kochan, że to twoja przyszłość i musisz ją zmienić dla dobra twojej córki”- odezwał się dobrze mi znany głos, to była moja prababcia.



 Obudziłam się cała spocona i zdruzgotana, co to ma być za sen. Wstałam i poszłam do garderoby wybrać ciuchy, a jak już wybrałam zestaw poszłam do łazienki.
Gdy już wyszłam z łazienki poszłam do kuchni zrobić śniadanie sobie i Kamili. Postawiłam na coś łatwego, wiec zrobiłam naleśniki, i w między czasie zrobiłam jeszcze dwie herbaty. Gdy już kończyłam dekorować naleśniki do kuchni weszła kami.
- hej  - powiedziała z uśmiechem – co tak wcześnie poszłaś spać??
- strasznie byłam zmęczona całym dniem i wiesz chciałam sobie trochę odpocząć, ale jak tylko się położyłam na łóżku to zasnęłam. – powiedziałam
- a jak po spotkaniu z menago?? – spytała, tylko ona i Justi wiedziały o tym spotkaniu
- może być, sama nie wiem po co tam poszłam – powiedziałam udając obojętny ton głosu
- yhm, a co chciał??
- szczerze to nic specjalnego – odparłam nie patrzeć w jej oczy, nie mogłam jej powiedzieć prawdy pomimo, że tego bardzo chciałam – smacznego powiedziałam - jak usiadłam do stołu gdzie postawiłam śniadanie.
- dziękuję – uśmiechnęła się – słodziłaś??
 - nie dopiero co je zrobiłam – uśmiechnęłam się do dziewczyny – a długo jeszcze chłopcy siedzieli po moim powrocie??
- chyba jeszcze ze dwie może trzy godziny – powiedziała
Dokończyłyśmy śniadanie w ciszy, Kamila odstawiła swoje naczynia do umywalki i poszła do salonu się położyć, a ja postanowiłam trochę tu posprzątać.

* wieczorem*

Leże bezczynnie na swoim łóżku, bo Kamila poszła położyć się spać. W końcu postanowiłam sprawdzić swoją pocztę e-mailową, bo od świąt w ogóle jej nie sprawdzałam. Pierwsze co mi wpadło w oko to pierwsza wiadomość z dzisiejszą datą, która była od niejakiego Paula, po chwili zastanawiania zorientowałam się, że to menager chłopaków. Kliknęłam na wiadomość i zaczęłam czytać.




 * wiadomość *
Odebrano: 24.01.13r. 8:37a.m
Łucjo
Spisałem wszystko co tobie nie wolno, a co wolno, żeby mieć pewność, żebyś o niczym nie zapomniała. Oczywiście nie zrozum mnie źle, kochana, chcę jak najlepiej dla wszystkich. taa na pewno nie dla mnie stwierdziłam
Więc teraz ci wszystko wypiszę:
1.    Nie wolno Ci się ( nigdy ) kontaktować, z chłopakami pod żadnym z pozorów.
2.    Przez pół roku nie wolno ci dzwonić do nikogo z wyjątkiem swojej matki
3.    Nie wolno ci przez rok nigdzie wyjeżdżać poza granice ameryki
4.    Nie możesz przyjeżdżać do Anglii ( Londynu ),  gdy są chłopcy
5.    Musisz urwać wszelkie kontakty z osobami mieszkającymi w Londynie lub przypadkiem w Londynie( Anglii)
6.    Nie możesz mówić nikomu gdzie przebywasz.
7.    Nie możesz wysyłać swoich zdjęć nikomu.
8.    Jeżeli po roku pojedziesz do brata czy rodziny nie możesz zostawiać zdjęć zrobionych podczas pobytu z rodziną( najlepiej w ogóle nie robić zdjęć)
9.    Nie będziesz mogła jeździć często do rodzinnego miasta, a nawet państwa, bo chłopcy znając życie będą Cię tam szukać.
10.                     Musisz zmienić numer telefonu.

Jak się okazało jednak, to chyba są rzeczy których nie możesz, no ale mówi się trudno. – najwidoczniej tylko dla ciebie mówi się trudno.


 





Zamknęłam laptopa i zaczęłam płakać miałam tego serdecznie dość, byłam bezradna nie mogłam nikomu powiedzieć. Tak bardzo chciałabym to wszystko powiedzieć komuś, że więcej nigdy nie zobaczę żadnej z tych roześmianych mordek, które tak bardzo odmieniły moje życie, a zwłaszcza tej jednej najważniejszej. Chciałam coś zrobić żeby mnie nigdy nie zapomnieli, ale nie wiedziałam co. Chciałam żeby mieli po mnie jakąś pamiątkę, dzięki której zapamiętają mnie i będą wiedzieć dzięki niej, że zawszę będę blisko nich. Wiem, że najgorzej będę miała z Harrym, bo on nie będzie chciał mi powiedzieć co go uszczęśliwi, bo z chłopakami to chyba będzie łatwo. Myśląc o tym wszystkim, zasnęłam wtulona w poduszkę.

* rano *

Obudziło mnie dzwonienie mojego telefonu, co było dziwne, bo od jakiegoś roku nie ustawiam budzików. Wzięłam telefon do ręki i odebrałam połączenie.
* rozmowa tel. *
- halo?? –powiedziałam zaspanym głosem do słuchawki, bo kto śmie budzić mnie tak wcześnie rano
- cześć kochana – odpowiedział mi głos po drugiej stronie po polsku. Czekaj co ?? Po polsku??
- Justi?? – zapytałam
- a myślałaś, że kto?? – spytała śmiejąc się do słuchawki – wyłaź z łóżka i otwórz mi drzwi
- ale ty wiesz, że ja nie mieszkam u chłopaków??
- no jasne, że wiem – powiedziała znów się śmiejąc z mojego pytania – więc wyłaź z wyra kochana i otwórz mi te cholerne drzwi, bo trochę zimno mi tu
- dobra już biegnę ci otworzyć – powiedziałam uśmiechając się – a jesteś sama??
- nie z chłopakami – powiedziała –a co??
- to, że się zastanawiałam czy ubrać się w ciuchy czy zostać w piżamie –odparłam – będę za jakieś 5 do 10 minut – powiedziała i się rozłączyłam nie czekając na jakąkolwiek odpowiedz z drugiej strony.
* koniec rozmowy tel. *

Wyskoczyłam szybko z łóżka i pobiegła do łazienki zrobić poranne czynności, jak wyszłam z łazienki w ekspresowym tempie, pobiegłam do szafy i wzięłam pierwszy lepszy zestaw i go ubrałam. A jak się już ubrałam pobiegłam na dół i otworzyłam drzwi gościom. W drzwiach stał sam Harry, czekaj co? Harry?
-Harry?? Co ty tu robisz?? – spytałam zszokowana
- to się nie cieszysz z tego, że przyjechałem prosto z lotniska do ciebie?? – spytał uśmiechając się do mnie tymi swoimi perełkami no i z tymi prze słodkimi dołeczkami
- cieszę się i to strasznie – uśmiechnęłam się do loczka, byłam strasznie zadowolona, że już przyjechał – na długo zostajesz??
- no nie wiem, muszę sprawdzić w  rozpisce kiedy wyjeżdżamy za granicę lub do innego miasta na jakiś koncert – uśmiechnął się jeszcze szerzej jeśli to w ogóle możliwe
- naprawdę? To już koniec?? – spytałam szczęśliwa – wreszcie możemy być razem bez żadnych przeszkód??
- tak, kochanie – uśmiechnął się i przytulił mnie, i w ty właśnie momencie przypomniałam sobie o swojej umowie. Czy zawsze dla mnie los musi pisał tylko złe scenariusze??
- to super – powiedziałam trochę mniej entuzjastycznie niż chciałam, i w tym samym momencie byłam zmuszona pobiec do łazienki, bo zwracała mi się wczorajsza kolacja. Wbiegłam do łazienki i szybko ją zamknęłam, żeby nie mógł wejść do mnie Harry. Kiedy zwymiotowałam co tylko możliwe usiadłam na sedesie i oparłam głowę o ręce. Cały czas słyszałam dobijanie się Harrego do drzwi, ale nie miałam siły żeby choć kawałek przejść, żeby je otworzyć. Dopiero po jakiś 15 minutach dałam radę wstać i otworzyć mu drzwi, ale przedtem umyłam zęby.
- słońce, co ci się dzieje?? – spytał Harry jak tylko wszedł do środka
- chyba znów coś zjadłam co mi zaszkodziło – powiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie
- na pewno??
- tak, nie martw się już wszystko jest dobrze – znów się uśmiechnęłam, żeby mu pokazać, że naprawdę jest okay.
- to może choć zrobię ci coś delikatnego do zjedzenia – podał mi swoją dużą dłoni, a ja ją ujęłam z wielkim uśmiechem. Postanowiłam udawać, że wszystko jest okay, bo  nie chcę niczego psuć przed tym wyjazdem, chcę się cieszyć wszystkim i wszystkimi dzięki którym mam co mam. Kocham Harrego i swoją rodzinę nade wszystko, jak wyobrażałam sobie swoją przyszłość, to był w nim też Harry. Zawsze chciałam spędzić z nim resztę swojego życia, nawet teraz choć wiem, że nigdy więcej się z nim nie spotkam to i tak wyobrażam sobie nas we dwoje w średnim wieku uśmiechających się do siebie i patrzących się na swoje dzieci jak rosną. Mimo tej przecudnej wyobraźni nic nie mogę zrobić, żeby ona się spełniła. Na samym początku chciałam jak najszybciej nosić nad swoim sercem cząstkę Harrego, ale przez tą ucieczkę na drugi koniec świata, nie mogłabym, i nie dałabym sobie rady sama z dzieckiem. Myślę cały czas o tym wszystkim, bo bardzo chce jak najlepiej dla nas wszystkich. – kotek co ty jesteś dziś taka zamyślona?? – swoim pytaniem wyrwał mnie z moich rozmyślań
-nic po prostu, ostatnio bardzo źle spałam, bo pewnej osoby nie było tuż obok mnie – uśmiechnęłam się do niego, żeby uwierzył mi w moją wypowiedz, która nie była do końca prawdą. – kocham cię, wiesz o tym??
- naprawdę??? – udał zaskoczenie – nie wiedziałem – uśmiechnął się do mnie i mnie przytulił. – ja ciebie też kocham ty moja księżniczko – cmoknął mnie w czoło i zaczął się brać za śniadanie dla mnie i Kami.    Postanowiłam teraz pójść kupić sobie test ciążowy, tak na wszelki wypadek.
- kochanie muszę wyjść na chwilkę, ale zaraz wrócę, będę powrotem za jakieś 15 minut – pocałował go w policzek
- dobrze, będę czekać na ciebie ze śniadaniem – uśmiechnął się, a ja  poszłam do pobliskiej apteki. jak do niej weszłam kupiłam wszystkie rodzaje jakie tylko były i wyszło ich z jakieś siedem. Powrotem to         biegłam do domu.
- już jestem - powiedziałam jak tylko weszłam i skierowałam się do      łazienki. Weszłam do niej i zaczęłam robić wszystkie testy, chciałam   zrobić to wczoraj, ale nie chciało mi się w ogóle wyjść z domu
- Luc gdzie jesteś – usłyszałam głos Hazzy, podeszłam do drzwi i je      zamknęłam  na zamek, żeby do mnie nie wszedł.
- jestem w łazience – powiedziałam – niedługo wyjdę

- dobrze, ale pośpiesz się żeby ci śniadanie nie wystygło – powiedział i chyba poszedł do kuchni. Poczekałam jeszcze jakieś dziesięć minut  i  zaczęłam patrzeć co wyszło, dwie kreski, na jednym, na drugim na      trzecim i tak dalej. To nie może być prawda, powiedziałam, no ale tak zaczęłam myśleć, to miesiączka mi się już długo spóźnia, bo powinnam ją dostać jakieś dwa trzy tygodnie temu, miałam nudności. Wyje ław telefon i zadzwoniłam do swojego ginekologa, żeby umówić się na wizytę. Odebrano po drugim sygnale i wizytę mam na za tydzień w    piątek. Jak skończyłam rozmowę poszłam do kuchni zjeść śniadanie.



---------------------------------------------------------------------------------------------
Hej to jest już przed ostatni rozdział, mam nadzieję że się spodobał. Może wczoraj trochę przesadziłam że przestanę pisać po tym rozdziale, ale skończę tą część i więcej chyba nie będzie. Jakoś mało was odwiedza tego bloga i nikt nie komentuje.
Pozdrawiam Nadia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz