Rozdział XXI
Przeczytajcie notkę pod rozdziałem
czytasz = komentujesz
Rano
obudził mnie śpiew ptaków, co mnie trochę zdziwiło, bo mamy zimę, a nie wiosnę
czy lato lubi wczesną jesień. Przetarłam oczy i jak się okazało leżałam na
polanie przed domem mojej babci, rozejrzałam się i zobaczyłam trzy osoby, dwie
były wyższe niż ta jedna. Postanowilam podejść i zobaczyć kto tam stoi. Stała
tam moja babcia, jakaś mała dziewczynka i ja czekaj, co ja? Przyjrzalam sie
sobie, byłam starsza o kilka lat, dostrzegłam to, bo ona miała drobne
zmarszczki i cienie pod powiekami. Postanowiłam podejść jeszcze bardziej, żeby
móc usłyszeć o czym rozmawiają.- och
kochanie, dlaczego nikt nie wie ze tu
jesteś z małą? - spytała babcia-
babciu przecież, wesz, że nie mogę mówić
wszystkim gdzie jestem i przebywam - powiedziała starsza ja-
wiem kochanie, ale czy nie powinnaś w końcu powiedzieć niektórym prawdy? - znów
sie spytała, ciekawa jestem o co dokładnie chodzi.- nie
mogę, chciałam i nadal chce mu
powiedzieć - westchnęła- chciałaby jej kiedyś powiedzieć, kto jest jej ojcem, ale boje sie, ze mi
powie, ze nie potrafiłam o niego zawalczyć tak jak powinnam.- i
miała by słuszną racje ci to wypominać, bo nie zawalczyłaś o waszą miłość tak
jak on walczył i walczy nadal - powiedziała głaszcząc ja po ramieniu.-
babciu, ale oni mogliby coś zrobić Piotrkowi, Kamili lub ich małej- rozpłakała
się-
kochanie nic by im nie zrobili, nie mogliby rozumiesz, wiedzieli, ze jeśli cie
nimi zastraszą to przyjmiesz każdą ich propozycje.-
gdybym wiedziała to bym o niego walczyła i nie zostałybyśmy same - powiedziała
ocierając łzy-
wiem - uśmiechnęła sie do niej - teraz musisz mu w końcu powiedzieć, albo jeżeli wolisz nie to nie mów to twoja decyzja.-
babciu chcę mu powiedzieć jak już mówiłam, ale się boję. – podeszła do małej i
wzięła ją na ręce – kochanie a jak kochasz mamę??-
bajdzio mamusiu – powiedziała dziewczynka uśmiechając się do niej i postawiła
małą znów na ziemię- a
teraz leć kochanie się bawić, ale poczekaj chwilkę ja pójdę po niespodziankę dla ciebie –
powiedziała i poszła na podwórko pod dom. I po chwili wróciła z trójką osób –
Justi, Niall poznaj moją córeczkę Darcy, słoneczko poznaj ciocię Justi i wujka
Nialla, i właśnie Justi kto to jest?? – spytała się o małego chłopca trzymanego
przez Justynę
- a dzięki że mi powiedziałaś że
masz córkę, to jest nasz syn –uśmiechnęła się do chłopca – ma naiwna Jake od
Jacob- ojejku nie wiedziałam, a ile ma??
- Jakoś rok po twoim wyjeździe
zaszłam w ciążę, może i nie była planowana ale strasznie się cieszyliśmy, a
zwłaszcza Harry z Niallem - uśmiechnęła
się do Nialla- a wy już po ślubie?? – spytała się
Justi- nie dopiero będziemy mieli i po to
tu przyjechaliśmy – uśmiechnęła do wszystkich – a tak przy okazji to chciałabym
żebyś była moją światkową- Justi bardzo bym chciała, ale nie
mogę – powiedziała spuszczając głowę – a tak w ogóle to czemu nas opuściłaś??- musiałam nie miałam wyboru,
przepraszam, że nic nie powiedziałam, ale nie mogłam – powiedziała i spojrzała
na Darcy i babcię bawiące się razem- Luc, możesz mi powiedzieć jak to
się stało że ty masz córkę?? – w końcu odezwał się Niall- a więc jak wyjechałam już w tedy
byłam w ciąży – powiedziała nadal patrząc się na małą- czyli kto jest jej ojcem?? –
spytał??- a jak myślisz??- spytała- Harry??- spytał- no a kto inny, odkąd wyjechałam z
nikim się nie spotykałam, bo pracowałam, a jak mała się urodziła to przez
pierwsze dwa miesiące siedziałam cały czas w domu, a potem dawałam ją do żłobka
a sama szłam do pracy –powiedziała do przyjaciółki i jej narzeczonego- to dlatego od nas odeszłaś??- nie to nie był powód dla którego
odeszłam – powiedziała ze łzami w oczach- to musisz powiedzieć Harremu, że
ma córkę – powiedzieli razem„ a teraz musisz wiedzieć Kochan, że
to twoja przyszłość i musisz ją zmienić dla dobra twojej córki”- odezwał się
dobrze mi znany głos, to była moja prababcia.
Obudziłam się cała spocona i
zdruzgotana, co to ma być za sen. Wstałam i poszłam do garderoby wybrać ciuchy,
a jak już wybrałam zestaw poszłam do łazienki.
Gdy już wyszłam z łazienki poszłam do
kuchni zrobić śniadanie sobie i Kamili. Postawiłam na coś łatwego, wiec
zrobiłam naleśniki, i w między czasie zrobiłam jeszcze dwie herbaty. Gdy już
kończyłam dekorować naleśniki do kuchni weszła kami.
- hej
- powiedziała z uśmiechem – co tak wcześnie poszłaś spać??
- strasznie byłam zmęczona całym
dniem i wiesz chciałam sobie trochę odpocząć, ale jak tylko się położyłam na
łóżku to zasnęłam. – powiedziałam
- a jak po spotkaniu z menago?? –
spytała, tylko ona i Justi wiedziały o tym spotkaniu
- może być, sama nie wiem po co tam
poszłam – powiedziałam udając obojętny ton głosu
- yhm, a co chciał??
- szczerze to nic specjalnego –
odparłam nie patrzeć w jej oczy, nie mogłam jej powiedzieć prawdy pomimo, że
tego bardzo chciałam – smacznego powiedziałam - jak usiadłam do stołu gdzie
postawiłam śniadanie.
- dziękuję – uśmiechnęła się –
słodziłaś??
- nie dopiero co je zrobiłam – uśmiechnęłam
się do dziewczyny – a długo jeszcze chłopcy siedzieli po moim powrocie??
- chyba jeszcze ze dwie może trzy
godziny – powiedziała
Dokończyłyśmy śniadanie w ciszy, Kamila
odstawiła swoje naczynia do umywalki i poszła do salonu się położyć, a ja
postanowiłam trochę tu posprzątać.
* wieczorem*
Leże bezczynnie na swoim łóżku, bo
Kamila poszła położyć się spać. W końcu postanowiłam sprawdzić swoją pocztę
e-mailową, bo od świąt w ogóle jej nie sprawdzałam. Pierwsze co mi wpadło w oko
to pierwsza wiadomość z dzisiejszą datą, która była od niejakiego Paula, po
chwili zastanawiania zorientowałam się, że to menager chłopaków. Kliknęłam na
wiadomość i zaczęłam czytać.
* wiadomość *
Odebrano: 24.01.13r. 8:37a.m
Łucjo
Spisałem wszystko co tobie nie wolno, a co wolno, żeby mieć pewność,
żebyś o niczym nie zapomniała. Oczywiście nie zrozum mnie źle, kochana, chcę
jak najlepiej dla wszystkich. – taa na pewno nie dla mnie stwierdziłam
Więc teraz ci wszystko wypiszę:
1.
Nie wolno Ci się ( nigdy )
kontaktować, z chłopakami pod żadnym z pozorów.
2.
Przez pół roku nie wolno ci
dzwonić do nikogo z wyjątkiem swojej matki
3.
Nie wolno ci przez rok nigdzie
wyjeżdżać poza granice ameryki
4.
Nie możesz przyjeżdżać do Anglii
( Londynu ), gdy są chłopcy
5.
Musisz urwać wszelkie kontakty z
osobami mieszkającymi w Londynie lub przypadkiem w Londynie( Anglii)
6.
Nie możesz mówić nikomu gdzie
przebywasz.
7.
Nie możesz wysyłać swoich zdjęć
nikomu.
8.
Jeżeli po roku pojedziesz do
brata czy rodziny nie możesz zostawiać zdjęć zrobionych podczas pobytu z
rodziną( najlepiej w ogóle nie robić zdjęć)
9.
Nie będziesz mogła jeździć często
do rodzinnego miasta, a nawet państwa, bo chłopcy znając życie będą Cię tam
szukać.
10.
Musisz zmienić numer telefonu.
Jak się okazało jednak, to chyba są rzeczy których nie możesz, no ale
mówi się trudno. – najwidoczniej tylko dla ciebie mówi się trudno.
Zamknęłam laptopa i zaczęłam płakać
miałam tego serdecznie dość, byłam bezradna nie mogłam nikomu powiedzieć. Tak
bardzo chciałabym to wszystko powiedzieć komuś, że więcej nigdy nie zobaczę
żadnej z tych roześmianych mordek, które tak bardzo odmieniły moje życie, a
zwłaszcza tej jednej najważniejszej. Chciałam coś zrobić żeby mnie nigdy nie
zapomnieli, ale nie wiedziałam co. Chciałam żeby mieli po mnie jakąś pamiątkę,
dzięki której zapamiętają mnie i będą wiedzieć dzięki niej, że zawszę będę
blisko nich. Wiem, że najgorzej będę miała z Harrym, bo on nie będzie chciał mi
powiedzieć co go uszczęśliwi, bo z chłopakami to chyba będzie łatwo. Myśląc o
tym wszystkim, zasnęłam wtulona w poduszkę.
* rano *
Obudziło mnie dzwonienie mojego
telefonu, co było dziwne, bo od jakiegoś roku nie ustawiam budzików. Wzięłam
telefon do ręki i odebrałam połączenie.
* rozmowa tel. *
- halo?? –powiedziałam zaspanym
głosem do słuchawki, bo kto śmie budzić mnie tak wcześnie rano
- cześć kochana – odpowiedział mi
głos po drugiej stronie po polsku. Czekaj co ?? Po polsku??
- Justi?? – zapytałam
- a myślałaś, że kto?? – spytała
śmiejąc się do słuchawki – wyłaź z łóżka i otwórz mi drzwi
- ale ty wiesz, że ja nie mieszkam u
chłopaków??
- no jasne, że wiem – powiedziała
znów się śmiejąc z mojego pytania – więc wyłaź z wyra kochana i otwórz mi te
cholerne drzwi, bo trochę zimno mi tu
- dobra już biegnę ci otworzyć –
powiedziałam uśmiechając się – a jesteś sama??
- nie z chłopakami – powiedziała –a
co??
- to, że się zastanawiałam czy ubrać
się w ciuchy czy zostać w piżamie –odparłam – będę za jakieś 5 do 10 minut –
powiedziała i się rozłączyłam nie czekając na jakąkolwiek odpowiedz z drugiej
strony.
* koniec rozmowy tel. *
Wyskoczyłam szybko z łóżka i pobiegła
do łazienki zrobić poranne czynności, jak wyszłam z łazienki w ekspresowym
tempie, pobiegłam do szafy i wzięłam pierwszy lepszy zestaw i go ubrałam. A jak
się już ubrałam pobiegłam na dół i otworzyłam drzwi gościom. W drzwiach stał
sam Harry, czekaj co? Harry?
-Harry?? Co ty tu robisz?? – spytałam
zszokowana
- to się nie cieszysz z tego, że
przyjechałem prosto z lotniska do ciebie?? – spytał uśmiechając się do mnie
tymi swoimi perełkami no i z tymi prze słodkimi dołeczkami
- cieszę się i to strasznie –
uśmiechnęłam się do loczka, byłam strasznie zadowolona, że już przyjechał – na
długo zostajesz??
- no nie wiem, muszę sprawdzić w rozpisce kiedy wyjeżdżamy za granicę lub do
innego miasta na jakiś koncert – uśmiechnął się jeszcze szerzej jeśli to w
ogóle możliwe
- naprawdę? To już koniec?? –
spytałam szczęśliwa – wreszcie możemy być razem bez żadnych przeszkód??
- tak, kochanie – uśmiechnął się i
przytulił mnie, i w ty właśnie momencie przypomniałam sobie o swojej umowie.
Czy zawsze dla mnie los musi pisał tylko złe scenariusze??
- to super – powiedziałam trochę
mniej entuzjastycznie niż chciałam, i w tym samym momencie byłam zmuszona
pobiec do łazienki, bo zwracała mi się wczorajsza kolacja. Wbiegłam do łazienki
i szybko ją zamknęłam, żeby nie mógł wejść do mnie Harry. Kiedy zwymiotowałam
co tylko możliwe usiadłam na sedesie i oparłam głowę o ręce. Cały czas
słyszałam dobijanie się Harrego do drzwi, ale nie miałam siły żeby choć kawałek
przejść, żeby je otworzyć. Dopiero po jakiś 15 minutach dałam radę wstać i
otworzyć mu drzwi, ale przedtem umyłam zęby.
- słońce, co ci się dzieje?? – spytał
Harry jak tylko wszedł do środka
- chyba znów coś zjadłam co mi
zaszkodziło – powiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie
- na pewno??
- tak, nie martw się już wszystko
jest dobrze – znów się uśmiechnęłam, żeby mu pokazać, że naprawdę jest okay.
- to może choć zrobię ci coś
delikatnego do zjedzenia – podał mi swoją dużą dłoni, a ja ją ujęłam z wielkim
uśmiechem. Postanowiłam udawać, że wszystko jest okay, bo nie chcę niczego psuć przed tym wyjazdem,
chcę się cieszyć wszystkim i wszystkimi dzięki którym mam co mam. Kocham
Harrego i swoją rodzinę nade wszystko, jak wyobrażałam sobie swoją przyszłość,
to był w nim też Harry. Zawsze chciałam spędzić z nim resztę swojego życia,
nawet teraz choć wiem, że nigdy więcej się z nim nie spotkam to i tak wyobrażam
sobie nas we dwoje w średnim wieku uśmiechających się do siebie i patrzących
się na swoje dzieci jak rosną. Mimo tej przecudnej wyobraźni nic nie mogę
zrobić, żeby ona się spełniła. Na samym początku chciałam jak najszybciej nosić
nad swoim sercem cząstkę Harrego, ale przez tą ucieczkę na drugi koniec świata,
nie mogłabym, i nie dałabym sobie rady sama z dzieckiem. Myślę cały czas o tym
wszystkim, bo bardzo chce jak najlepiej dla nas wszystkich. – kotek co ty
jesteś dziś taka zamyślona?? – swoim pytaniem wyrwał mnie z moich rozmyślań
-nic po prostu, ostatnio bardzo źle
spałam, bo pewnej osoby nie było tuż obok mnie – uśmiechnęłam się do niego,
żeby uwierzył mi w moją wypowiedz, która nie była do końca prawdą. – kocham
cię, wiesz o tym??
- naprawdę??? – udał zaskoczenie –
nie wiedziałem – uśmiechnął się do mnie i mnie przytulił. – ja ciebie też
kocham ty moja księżniczko – cmoknął mnie w czoło i zaczął się brać za
śniadanie dla mnie i Kami.
Postanowiłam teraz pójść kupić sobie test ciążowy, tak na wszelki wypadek.
- kochanie muszę wyjść na chwilkę, ale zaraz wrócę, będę powrotem za
jakieś 15 minut – pocałował go w policzek
- dobrze, będę czekać na ciebie ze śniadaniem – uśmiechnął się, a
ja poszłam do pobliskiej apteki. jak do
niej weszłam kupiłam wszystkie rodzaje jakie tylko były i wyszło ich z jakieś
siedem. Powrotem to biegłam do
domu.
- już jestem - powiedziałam jak tylko weszłam i skierowałam się
do łazienki. Weszłam do niej i
zaczęłam robić wszystkie testy, chciałam
zrobić to wczoraj, ale nie chciało mi się w ogóle wyjść z domu
- Luc gdzie jesteś – usłyszałam głos Hazzy, podeszłam do drzwi i
je zamknęłam na zamek, żeby do mnie nie wszedł.
- jestem w łazience – powiedziałam – niedługo wyjdę
- dobrze, ale pośpiesz się żeby ci śniadanie nie wystygło – powiedział
i chyba poszedł do kuchni. Poczekałam jeszcze jakieś dziesięć minut i
zaczęłam patrzeć co wyszło, dwie kreski, na jednym, na drugim na trzecim i tak dalej. To nie może być
prawda, powiedziałam, no ale tak zaczęłam myśleć, to miesiączka mi się już
długo spóźnia, bo powinnam ją dostać jakieś dwa trzy tygodnie temu, miałam
nudności. Wyje ław telefon i zadzwoniłam do swojego ginekologa, żeby umówić się
na wizytę. Odebrano po drugim sygnale i wizytę mam na za tydzień w piątek. Jak skończyłam rozmowę poszłam do
kuchni zjeść śniadanie.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Hej to jest już przed ostatni rozdział, mam nadzieję że się spodobał. Może wczoraj trochę przesadziłam że przestanę pisać po tym rozdziale, ale skończę tą część i więcej chyba nie będzie. Jakoś mało was odwiedza tego bloga i nikt nie komentuje.
Pozdrawiam Nadia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz