czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział XVIII


Rozdział XVIII

Obudziłam się dość wcześnie, bo nie mogłam spać, jak chciałam wstać z łóżka poczułam jak coś nie pozwala wstać. Odkręciłam się w stronę z której dochodzą odgłosy pomruków, wtulony we mnie Harry tam leżał i mruczał.

- czy możesz mnie puścić?? – spytałam

- nie – odparł zaspanym chrypkowatym głosem

- ale ja chcę wyjść i zrobić sobie śniadanie – powiedziałam niezadowolona

- ale ja chcę jeszcze tu z tobą poleżeć – odparł otwierając jedno oko i się uśmiechając do mnie

- to mówi się trudno, bo ja chcę iść zrobić śniadanie – powiedziałam i jakoś się wygrzebałam z jego uścisku – do zobaczenia na śniadaniu

- choć tu, bo pójdę po ciebie i siłą cię tu wezmę, i zaniosę do łóżka – powiedział się śmiejąc

- nie zdążysz – odkrzyknęłam mu i pobiegłam do pokoju wziąć swoje ciuchy żeby się ubrać

Jak wychodziłam zobaczyłam Harrego stojącego i czekającego na mnie. Nawet wczoraj nie zauważyłam, że on spał w samych bokserkach.

- lepiej coś załóż, bo jak moja mam cię zobaczy to nie wiem co się stanie – powiedziałam śmiejąc się

- twoja mam wyszła przed chwilą do pracy i się zgodziła, żebyś pojechała do mnie, ale warunkiem jest to że zostaniemy na wigilii  -  powiedział uśmiechając się – a teraz radzę ci uciekać

- nie będę przed tobą uciekać – odparłam, a on zaczął mnie gonić.

Uciekałam przed nim po całym moim pokoju, nie wiem ile tak biegaliśmy i się śmialiśmy, bo Harry co chwila upadał.

- co to ma być – śmiała się moja mama, w tedy oboje zamarliśmy

- yyyy … - nie wiedziałam co mam powiedzieć

- wygłupiamy się … yyyy … Luc prze demną ucieka, bo … powiedziałem jej …  że jak ją dogonię to … zabiorę ją do łóżka, żeby sobie jeszcze … hmmm … pospać – czy właśnie słyszałam jak Harry się jąka??

- a ona nie chce już spać?? – spytała mama ze zdziwieniem

- tak – powiedział smutny Harry

- to łap ją szybko, bo to nie podobne do mojej córki – zaśmiała się moja mama i poszła – a ja wrócę dopiero za 4 godziny i o 18 mamy wigilię u babci

- dobrze mamo – powiedziałam i uciekłam do łazienki jak Harry był jeszcze zagapiony.

Załatwiłam szybko poranną toaletę, umalowałam się i ubrałam, następnie szybko poszłam do kuchni zrobić śniadanie. Postanowiłam że zrobię jajecznicę z cebulką i kiełbasą. Podeszłam do lodówki i wyjęłam potrzebne składniki, a z szafki wyjęłam miskę i patelnię. Podpaliłam gaz i postawiłam patelnię z nalanym już olejem, jak się rozgrzał, wrzuciłam cebulkę, jak zeszkliłam cebulkę dodałam kiełbasę. Zanim kiełbasa się lekko podpiekła, wrzuciłam wszystkie jajka jakie wyjęłam do miski i je rozmieszałam, a jak kiełbasa była gotowa to wlałam jajka. Gdy kończyłam jajecznicę poczułam ręce na swojej tali, a potem jak ktoś kładzie swoją brodę na moje ramię

- Harry nie mogłeś wytrzymać?? – spytałam i odkręciłam się, pocałowałam go w usta, a potem znów wróciłam do robienia jajecznicy

- co za miłe powitanie Lusia, ale ja nie jestem Harrym – znów się odkręciłam i zobaczyłam Dominika

- a ty co tu robisz! – krzyknęłam – wynoś się stąd!!

- po co te scenki kochanie – powiedziałam i zerknęłam w stronę drzwi stał tam

- Harry to nie tak jak myślisz – podeszłam do niego – ja myślałam, że to ty

- wiem myszko – przytulił mnie – a ty ogłuchłeś powiedziała, żebyś się wynosił

- dobrze pójdę – syknął do Harrego – ale wiedz, że to ja się nią zajmowałem jak ty ją zraniłeś dwa lata temu i kilka miesięcy temu. To mi się żaliła i na moim ramieniu płakała, a ty gdzie byłeś??

- ja nigdy nie chciałem jej zranić, nie specjalnie – powiedział i zobaczyłam że po jego policzku spływa łza

- ona zasługuje na kogoś lepszego niż ty – syknął

- wiem, ale jestem egoistą, żeby dać jej odejść, bo za bardzo ją kocham – odparł

- nie jesteś egoistą Harry – powiedziałam – to miłość egoistyczna, a nie ty

- a ty Luśka jesteś zbyt głupia, że mu wybaczasz! – krzyknął do mnie i wyszedł

- Luc nie przejmuj się nim – podszedł do mnie Harry

- idź stąd zostaw mnie! – krzyknęłam, a on zamiast mnie zostawić w spokoju przytulił mnie – proszę zostaw mnie samą

- nie, nie zostawię cię samej – odparł poważnie

Po tych słowach wyrwałam się mu i pobiegłam do swojego pokoju. Tam zamknęłam za sobą drzwi, osunęłam się po mnich i zaczęłam płakać. Sama nie wiem czemu na niego krzyczałam, ale to właśnie jestem ja, nie potrafię inaczej. Za bardzo go kocham, ale wiem że muszę mu dać odejść. Wiem także że on kocha mnie, niestety ta nasza miłość nie jest na dłuższą metę, bo my tylko potrafimy się ranić nic więcej. Zerknęłam na zegarek, który wskazywał 12:00, więc zerwałam się i pobiegłam zjeść śniadanie nie zważając że w kuchni może być Harry. Jak do niej weszłam siedział nad czystym talerzem i patrzył na swoje ręce.

- przepraszam – powiedziałam podchodząc do niego – ja nie chciałam na ciebie krzyknąć – dotknęłam jego ramienia i spojrzał na mnie – przepraszam, za dużo dzieje się w mojej głowie i w życiu

- ja też cię przepraszam – odparł

- ale ty nie masz za co mnie przepraszać, to ja na ciebie nawrzeszczałam – ukucnęłam obok niego biorąc w swoje drobne ręce jego.

- właśnie że mam, bo gdybyś mnie nie poznała to byś nie cierpiała przeze mnie i żyła byś normalnym życiem i nie uciekałabyś co jakiś czas do polski – zerknął na chwilkę na mnie i znów spuścił wzrok

- wybaczam, ale teraz zjadaj szybko bo ostygnie śniadanie –podniosłam palcami jego brodę i go pocałowałam – kocham cię Harry

- ja ciebie też kocham Lucy – powiedział całując mnie

Zjedliśmy szybko śniadanie i poszliśmy do salony coś obejrzeć, jak tylko tam weszliśmy moja mama także wchodziła do salonu.

- a wy co tu robicie myślałam, że gdzieś wyjdziecie, albo coś – powiedziała zawiedziona

- właściwie to mi się nie chce nigdzie iść, a tak poza tym to fanki Hazzy nie dały by nam się nigdzie ruszyć – powiedziałam, a on to potwierdził skinieniem głowy

- a to może i lepiej że nie poszliście – uśmiechnęła się do nas – co wy na to żebyście mi pomogli w zrobieniu kilku potraw na wiglilę??

- z miłą chęcią pomożemy, przynajmniej będę mógł pani wynagrodzić to że będę szedł z panią i Lucy na wigilię do pani mamy – uśmiechnął się do niej i ruszył w stronę kuchni – Luc choć

- no juz idę, idę – powiedziałam i poszłam za nimi.

W większości ja siedziałam i nic nie robiłam, bo jak to oni stwierdzili że ja będę ubijać pianę itp. czyli wyszło na to że przez 2,5 godziny siedziałam i nic nie robiłam pożytecznego. W końcu się podniosła i poszłam się szykować na kolację do babci. Jak wyszłam z łazienki poszła w samym ręczniku do pokoju, bo zapomniałam o ciuchach, i nawet chociaż o bieliźnie. Podeszłam do garderoby i zaczęłam wybierać ciuchy i bieliznę. Gdy zaczęłam się ubierać ktoś wszedł do mnie do pokoju, więc szybko założyłam szlafrok i się wychyliłam w drzwiach stał nie kto inny jak pan Styles.

- po co tu przyszedłeś – powiedziałam oburzonym tonem

- ja tylko … no … - zaczął się jąkać na co ja wybuchłam śmiechem

- nie wierze że w moim pokoju stoi sam Harry Styles i się jąka – znów się zaczęłam śmiać

- no, bo … ty jesteś… yyyy …- i znów się jąkał nigdy go nie widziałam aż tak zdenerwowanego – potrzebuję .. yyymm … twojej pomocy… podpowiesz mi w co mam się ubrać??

- nie no nie wierzę, najpierw się jąka, a teraz prosi o to żebym mu pomogła się ubrać??- zaśmiałam się z jego nieporadności

- jak nie to nie i nie naśmiewaj się ze mnie – odparł poważnym tonem

- oj dobrze, dobrze już pomogę, ale daj mi 5 minut na ubranie się – powiedziałam i schowałam głowę powrotem do garderoby

- masz rację ubierz się, bo … ymm to mnie … troszeczkę rozprasza – powiedział wychodząc z pokoju.

Na samym początku jakoś nie zwróciłam na to uwagi na jego wypowiedz, ale jak skończyłam się ubierać dopiero w tedy to do mnie dotarła co on mi powiedział. Poszłam szybko do jego pokoju i zobaczyłam go w samych bokserkach stojącego przy łóżku.

- to w czym mam ci pomóc?? – spytałam a on spojrzał na mnie zaskoczony

- co mam założyć?? Koszulę czy koszulkę?? Czarne dżinsy czy niebieskie dżinsy?? – spytał podeszłam do ciuchów i wybrałam mu zestaw

- załóż to i będziesz wyglądać przecudnie, no i w dodatku będziesz sobą – uśmiechnęłam się i chciałam czym prędzej wyjść

- poczekaj – powiedział – mam założyć zwykłe ciuchy??

- tak bo o  w tedy jesteś sobą zwyczajnym sobą –uśmiechnęłam się do niego

- czyli wolisz mnie takiego niż gwiazdę??? – spytał zdziwiony

- no jasne, że tak, ja zakochałam się w Harrym z Holmes Chapel, a nie w Harrym z One Direction – powiedziałam i spuściłam wzrok

- czyli ty nie chcesz mnie  teraz??

- Hazza zawsze ci mówiłam że cię kocham i to zawsze była prawda – odparłam

- a wrócisz ze mną tam z powrotem?? – spytał

- no jasne, że tak tylko że na jakiś czas – powiedziałam

- czemu?? Ja chcę żebyś wróciła do mnie, do nas już na zawsze

- Harry zrozum ja bym nie dała rady, poza tym wątpię żebyśmy dali radę, dopóki jesteś tym kim jesteś – powiedziałam i samotna łza spłynęła po moim policzku

- dlaczego??

- zobacz wróciliśmy do siebie, a ty kilka dni po tym poszedłeś do łóżka z Tay i co nie chciałeś mi o tym powiedzieć, potem powiedziałeś mi co powiedziałeś i ty nadal myślisz że ci wybaczę tak po prostu?? Teraz zachowuję się jak zachowuję, bo chcę spędzić miło święta – powiedziałam – może kiedyś znów będziemy razem, ale to jeszcze nie teraz. Ja muszę sobie wszystko układać – chciałam w to wszystko uwierzyć, ale nie mogłam

 

„ na wigilii u babci Lucy”

 

Odkąd tylko weszliśmy z Harrym do domu mojej babci musiałam wszystko tłumaczyć. Czasami trochę przekręcałam niektóre wypowiedzi, żeby wyszło na to co ja bym chciała. Mama tylko kiwała głową, że robie źle. Moje kuzynki cały czas do niego podlatywały i z nim gadały, co mnie troszeczkę denerwowało. Ponieważ najstarsza była w moim wieku i była o wiele ładniejsza ode mnie i cały czas się do niego kleiła.

- Lucy możemy się już zbierać, bo mamy za jakiś 4 godziny samolot?? – spytał się

- och zapomniałam – powiedziałam i odkręciłam się do rodziny i zaczęłam mówić po polsku – przepraszam was wszystkich, ale my z Harrym musimy się już zbierać, bo niedługo mamy samolot do Londynu.

Wstaliśmy od stołu i poszliśmy do korytarza się ubrać. Jak się ubraliśmy pożegnaliśmy się ze wszystkimi i poszliśmy do taksówki którą zdążyłam zamówić zanim zaczęliśmy się  ubierać i żegnać. Kiedy dojechaliśmy do mnie do domu byłam bardzo szczęśliwa z tej wigilii. Miałam przy sobie prawie całą rodzinę i … Harrego, na początku było to trochę dziwne, bo w końcu nie jesteśmy już razem z Harrym. Jak byliśmy pod drzwiami i zaczęłam już je uchylać żeby wejść, Harry wziął mnie na ręce i wniósł mnie na rękach do domu jak pan młody pannę młodą. Jak wchodziliśmy strasznie się śmiałam, chciałabym żeby tak już pozostało, żebyśmy byli razem nierozłączni. Żeby Harry nie był sławny i żebyśmy mogli spędzać ze sobą każdą wolną chwilę. Niestety raczej tak już się nie stanie. Ale można zrobić jedno, żeby choć na trochę zatrzymać czas.
------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam za opuźnienia, ale nie miałam ostatnio czasu. przez ostatni czas nie miałam czasu żeby choć, na chwilkę wejść na internet i dlatego dopiero dziś dodaję następny rozdział.
Pozdrawiam i całuję Nadia :* :* :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz