Rozdział XVII
* 2 i pół miesiąca później *
Tak szybko
minął czas od mojego przyjazdu do świąt. Dziś mamy już 23 grudnia, sama nie
wiem kiedy ten czas tak szybko zleciał. Przez ten czas dużo rozmawiałam z
Marcelem prawie codziennie do mnie dzwonił, a jak nie mógł do mnie zadzwonić to
pisał sms-y. Pod koniec października przyjechał do mnie Niall z Louisem i El,
chcieli przez tydzień mieszkać w hotelu,
ale że mojej mamy nie było to zaproponowałam im żeby zamieszkali u mnie, przez
ten czas, na początku nie chcieli, ale jak tylko powiedziałam, że moja mama
wyjechała to się od razu zgodzili. Nie mówili nic na temat Harrego, bo
wiedzieli, że nie lubię tego tematu, więc dużo zwiedzaliśmy i często odwiedzała
nas Justi, może ze dwa razy przyszedł do nas Domi. Niall w większości zwiedzał
tylko jak nie było z nami Justi, a tak to jak była to oboje gdzieś razem
wychodzili. Po ich wylocie znów nie miałam co robić, ale za to codziennie
próbował przychodzić Domi, ale jak tylko się dowiadywał, że będzie Justi to od
razu mówił, że musi coś załatwić i nie przychodził. Harry przez ten czas
odezwał się chyba tylko ze trzy razy i nasze rozmowy zawsze kończyły się
kłótniami, po których ja zawsze płakałam, przez resztę dnia. Przy ostatniej jak
mu to wypomniałam to przestał dzwonić. Pokupowałam chłopakom, prezenty, bo miałam
do nich polecieć tydzień przed świętami,
żeby z nimi posiedzieć chwilę, ale nie dałam rady. Więc prezenty dostaną po
sylwestrze, bo postanowiłam tam wrócić, na tydzień, ponieważ, podczas mojej nie
obecności Kami zaszła w ciąże i potrzebuje na tydzień opieki, bo jest w ciąży
zagrożonej, a Piotrek musi wyjechać i nie chce jej zostawiać z chłopakami.
Trochę mnie ominęło odkąd wróciłam do polski. Dziś idę się spotkać z
Dominikiem, bo chce mi coś ważnego powiedzieć, potem jadę na lotnisko odebrać
Marcela, bo przyjeżdża na 4 godziny, dla mnie bo chce tak samo pogadać.
Zerknęłam która godzina i była już 10:00 rano, więc mam tylko godzinę na
ogarnięcie się i pojechanie na spotkanie z Dominikiem. Pobiegłam do łazienki
zrobić poranne czynności, umalować się i zakręcić sobie końcówki włosów. jak
skończyłam w łazience został tylko 40 minut, więc szybko założyłam ubranie,
które wczoraj sobie naszykowałam i już byłam gotowa. Wzięłam kluczyki i
pobiegłam do samochodu, po drodze napisałam do Dominika, że się trochę mogę spóźnić.
Na moje szczęście się nie spóźniłam weszłam dwie minuty przed czasem i jak się
okazało to ja musiałam czekać na Dominika.
- hej,
przepraszam za spóźnienie, ale Justi mnie zaczepiła i mi … - zaciął się – i się
pogodziliśmy
- to fajnie
uśmiechnęłam się do chłopaka, to co tak ważnego było, że musiałam poprosić
kolege, żeby przyjechał później??
- już nic,
uświadomiłem sobie, że to jest nie poważne i że nie powinienem w ogóle tego
mówić tobie – spuścił głowę jak sączył to mówić.
- jak to nie
powinieneś tego mówić, przecież jesteśmy przyjaciółmi i umówiliśmy się że będziemy mówić sobie wszystko
- właśnie o
to chodzi ty widzisz w nas tylko przyjaciół i nic innego! –krzyknął po raz
pierwszy
- ale ja cię
nie rozumiem – powiedziałam zakłopotana co w tym złego że widzę go jako
przyjaciela??
- jak cię
kocham kurwa mać nie rozumiesz tego?? – spytał ze łzami w oczach
- ja … ja …
nie wiedziałam – jąkałam się jak mogłam tego nie zauważyć
- to dlatego
nie odzywamy się do siebie z Justi, ona powiedziała mi a raczej zagroziła, że
jeśli ja to tobie powiem to pożałuje tego wszystkiego – wstał jak to mówił –
przepraszam ale ja tego nie potrafię tak już dłużej
- Dominik
proszę zostań - błagałam, choć nie
powinnam, bo ja nie czuję tego co on.
- po co
przecież wiem, że mnie nie kochasz, w ten sposób jak jego – jak to mówił
poleciały łzy po jego policzku
- Domi
proszę nie zostawiaj mnie, jesteś jedyną osobą która wie czego potrzebuje –
powiedziałam to płacząc
- nie
przepraszam nie mogę – pot rzedł do mnie i mnie pocałował, a ja go zaczęłam
bić, bo czułam się jak bym zdradzała … Harrego?? – przepraszam
- Dominik
nie, nie możesz mnie tak całować, bo … - musiałam skłamać – bo ja … ja znów
jestem z Harrym – wiem, że nie powinnam tego mówić
- to skoro
ty znów z nim jesteś to dlaczego nie poleciałaś do nie go w zeszłym tygodniu??
– spytał i tu mnie miał
- bo… bo nie
mogłam – powiedziałam
- no więc
dlaczego on jest teraz z tą blondyneczką u swojej mamy a nie z tobą?? – kolejne
pytanie przez które serce mnie bolała coraz bardziej
- bo musi
się z nią pokazywać do końca stycznia i to jego szef mu kazał –wstałam wzięłam
kurtkę i wybiegłam z kawiarni, pobiegłam do samochodu, wsiadłam i pojechałam na
lotnisko.
Jak
dojechałam zerknęłam na zegarek w telefonie i okazało się, że na Marcela będę musiała
poczekać tylko 20 minut. Cieszę się jak głupia na to spotkanie, bardzo go
polubiłam i po mimo tego krótkiego czasu jaki spędziliśmy razem mogę
stwierdzić, że on jest moim przyjacielem. Poszłam do kawiarni na lotnisku i
napisałam do Marcela smsa gdzie jestem. Po niecałych 20 minutach poczułam
czyjeś ręce na mojej twarzy, które zasłaniały mi moje oczy.
-cześć Lucy
– znów ta chrypka uśmiechnęłam się i zaczęłam się odkręcać
- cześć
Marcel – uśmiechnęłam się do chłopaka, który był w koszuli i kamizelce. – jak
ja cię dawno nie widziałam
- nom ja
ciebie też – uśmiechnął się i mnie przytulił –stęskniłem się za tobą
- ja tak
samo, bardzo cię lubię –uśmiechnęłam się i w tedy podeszła do nas kelnerka
- co państwu
podać?? – spytała się
- poproszę
dwie waniliowe latte macchiato – uśmiechnął się do kelnerki
- coś
jeszcze?? – spytała
- może
jeszcze dwie mhmm …- zastanowił się – dwie muffiny czekoladowe z budyniem i
wisienką
- dobrze –
jeszcze raz się uśmiechnęła i poszła
- skąd
wiedziałeś co lubię do kawy i jaką kawę? – spytałam zdziwiona
- yyy… nie
wiedziałem po prostu stawiałem na to że ci posmakują, bo ja je po prostu
uwielbiam – uśmiechnął się – a kawę zawsze brałaś taką jak mnie oprowadzałaś i
razem chodziliśmy na nią
- aha
–uśmiechnęłam się – i trafiłeś bo ja tak samo uwielbiam te ciastka. A gdzie
będziesz spędzał święta??
- jadę do
domu do Goostery moja mama nie może się mnie doczekać – uśmiechnął się – a ty
gdzie spędzasz je i sylwestra??
- święta
spędzam tu i sylwestra tak samo. – uśmiechnęłam się do niego – a drugiego dnia
po sylwestrze wylatuje do Londynu
- o czyli
wracasz jednak??? – sytał
- szczerze
to nie wiem, na razie tam jadę tylko dlatego, że brat chciał żebym tam
pojechała i pomogła jego żonie, bo on wyjeżdża na jakiś tydzień – jak to
mówiłam kelnerka podeszła do nas i podała nam zamówienie
- a to jest
na koszt firmy dla państwa – uśmiechnęła się i podała nam po szklance z lodami
sama nie wiem jak to nazwać, bo to za małe żeby to było na kufelek, ale może to
powinno się tak zwać zresztą nie ważne
- dziękujemy
– powiedziałam się do kelnerki i ona powtórzyła mój gest i poszła
- to może
się spotkamy?? – spytał
- jasne,
jeżeli oboje będziemy mieli czas to nie ma sprawy – uśmiechnęłam się i upiłam
łyk mojej kawy. – a ty gdzie spędzasz sylwestra??
- nie wiem,
ale chyba wylatuję z przyjaciółmi do Nowego Jorku – odparł
- o to
fajnie zrób kilka zdjęć dla mnie – zaśmiałam się
- nie
potrzebne mi są stamtąd zdjęcia – spoważniał
- ja tylko
tak zażartowałam i przepraszam jak cię jakoś uraziłam – posmutniałam trochę,
ale nie chciałam jemu tego okazywać, więc przepraszająco się do niego
uśmiechnęłam
- to ja
przepraszam, to ten cały stres z pracy to wywołuje
- rozumiem,
to może nie gadajmy o tym tylko pogadajmy o czymś innym.
- no dobra –
uśmiechnął się
Reszta czasu
minęła nam bardzo szybko, bo dużo sobie żartowaliśmy. Nie chcieliśmy się
rozstawać, ale musieliśmy. Jak już odchodził dałam mu prezent świąteczny i też
dał mi prezent szczerze to się nie spodziewałam. Znów mnie zostawił jak w tedy
tylko że teraz zostawił mnie w kawiarni. Wychodziłam właśnie z kawiarni kiedy
zobaczyłam Nialla idącego z … Harrym?? Podbiegłam do nich
- hej
chłopaki – powiedziałam
- o hej co
ty tu robisz- spytał Harry
- to raczej
ja powinnam się spytać co wy tu robicie??
- ja byłem u
Justi, a ten chciał cię zobaczyć i z tobą pogadać.
- tylko że
my nie rozmawiamy ze sobą od miesiąca – powiedziałam Niallowi
- dałem mu
twój adres do domu, bo powiedział, że tam mieliście się spotkać
- ale ja nic
o tym nie wiem, a z resztą jak tam pojechał to mnie tam na pewno nie zastał bo
od godziny 10: 30 coś nie ma mnie w domu – powiedziałam i zerknęłam na loczka –
a właśnie jak tam twój związek z Taylor?? Słyszałam że pojechałeś ją
przedstawić rodzinie, to prawda??
- wiesz, o
co w ty chodzi więc po co o tym mówisz, i tak pojechałem z nią… a z resztą jak
chcesz o tym pogadać to tylko na osobności i poza tym to nie chcę się z tobą
kłócić przed świętami – westchnął
- ja tak
samo, ale mówisz mi jedno potem, ktoś mi coś mówi i jestem bardziej załamana
niż byłam wcześnie, lub jakbyś mi to powiedział sam.
- proszę nie
mówmy o tym teraz, pogadamy jak przylecisz do Londynu – powiedział
-
przylatujesz do Londynu??? Kiedy?? – spytał Niall
- a właśnie
skąd wiesz, że przylatuję do Londynu? – spytałam zdziwiona, bo wiedzą tylko Piotrek,
Kami, Tommo i Marcel
- yyy … od
Louisa?? – powiedział a raczej spytał jak by sam chciał w to uwierzyć
- czy
pasiasty nie może zamknąć tej swojej jadaczki i nikomu nie mówić?? – spytałam
sama siebie
- on mi
wszystko mówi – powiedział loczek
- a czy ja
się ciebie pytałam?? – westchnęłam – nawet nie odpowiadaj bo to pierwsze jak i
drugie pytanie było retoryczne
- możecie
się już przestać sprzeczać, Harry choć, bo się spóźnimy na lot, który mamy za …
- zerknął na swojego Roleksa – za 5 minut mamy odlot rusz ten swój tyłek i
szybko do bramek
- nie
możecie polecieć następnym – spytałam
- Lucy ja
bym bardzo chciał, ale ja lecę dziś jeszcze do domu do rodziców –powiedział
Niall – więc ja nie dam rady przepraszam
- nie ma
sprawy rozumiem – uśmiechnęłam się
- ja mogę
zostać – powiedział Harry – nawet do jutra jeśli w ogóle chcesz??
- jak byś
mógł – powiedziałam
- dobra to
ja lecę – powiedział i mnie pocałował w policzek – pa Luc
-pa Niall – uśmiechnęłam się do chłopaka – to
choć pojedziemy do mnie i sobie pogadamy
- no spoko,
ale jak byśmy mogli najpierw pojechać do centrum kupić mi jakieś ciuchy, żebym
mógł w coś się ubrać –uśmiechnął się i zaczęliśmy się kierować do samochodu
- spoko –
też się uśmiechnęłam. Jak doszliśmy wsiedliśmy
do samochodu.
- a ty masz
prawko??
- przecież
wiesz że nie mam - uśmiechnęłam się do
chłopaka
- to zamień
się miejscami – powiedział
- to mój
samochód, znaczy mojej mamy i ja nim prowadzę
- nie bo ja,
ponieważ nie chcę mieć wypadu – zaczął się śmiać
- no okej
niech ci będzie – nie wiem czemu, ale już mi nie przeszkadzało, że przy mnie
jest Harry może i Domi miał. – to teraz możesz mi wyjaśnić dlaczego tam byłeś??
- a tak
właściwie to gdzie mam jechać?? – spytał
- no do
centrum handlowego mamy jechać – zaczęłam go kierować i w końcu dojechaliśmy do
Złotych Tarasów – załóż może jakiś kaptur czy coś żeby nikt cię nie poznał ok.?
- spoko –
odkręcił się i założył czarną bluzę którą miał na sobie jak wychodziliśmy z
lotniska i okulary przeciw słoneczne – może być, pozna mnie ktoś??
- sama nie
wiem, możliwe że raczej nie, ale ja i tak bym cię poznała – nagle poczułam jak
rozlewa mi się ciepło po policzkach
- ślicznie
wyglądasz jak się rumienisz – zaśmiał się, a ja poczułam, że bardziej się
czerwienię, więc postanowiłam założyć kaptur swojej kurtki na głowę choć na
chwilkę
- idziesz
czy mam ci sama coś kupić?? – spytałam i tak wiem, że sama będę musiała
zapłacić, bo nie zapłaci w końcu swoją kartą.
– zresztą i tak będę musiała za ciebie zapłacić
- dlaczego??
– powiedział zdziwiony
- bo jakby
się skapnęli, że ty to Harry Styles to wiesz co by tu było?? – zdziwiłam się
- Luc dam
sobie radę – spojrzał na mnie i położył rękę na moim policzku
- ja nie
chcę, żeby chodziły dziś za nami jakieś kol wiek hieny z aparatami, albo twoje
fanki – posmutniałam
- czemu?? –
spytał się zdziwiony
- bo … bo
jak się dowiedzą, że to ty to zaraz będą się dopytywać po co tu przyjechałeś i
gdzie masz Taylor – łza spłynęła po moim policzku – no co im w tedy powiesz??
- powiem im,
że przyjechałem do najwspanialszej dziewczyny … -westchnął
- która jest
twoją koleżanką i z którą się nie widziałeś, a ni przyjechałeś tu z Taylor bo
miała pewnie coś do załatwienia – kolejne łzy zaczęły mi ciec po policzkach
- nie Lucy
nie powiedział bym im tego tylko to że przyjechałem do najwspanialszej
dziewczyny którą kocham całym sercem i straciłem przez swoją głupotę – znów
położył swoją rękę na moim policzku i mnie pocałował, a co najdziwniejsze
oddałam je.
- nie rób mi
tego proszę – powiedziałam jak przestaliśmy się całować
- ale czego
mam nie robić?? – spytał
- proszę nie
całuj mnie – powiedziałam ledwo słyszalnie
- dlaczego
przecież wiem, że mnie kochasz
- i właśnie
o to chodzi … - westchnęłam – ty jesteś z Taylor i z nią nie zerwiesz, a jak
wrócisz do Londynu to dalej z nią będziesz, a mnie zostawisz samą –
powiedziałam i znów poczułam, że łzy spływają po moim policzku – to jej
będziesz mówił, że ją kochasz i to ją będziesz całował, a nie mnie i sama myśl
mnie rani, a co dopiero jak bym to usłyszała lub gdzieś zobaczyła, że ją całujesz.
Harry moje serce nie jest jednak takie twarde jak myślałam.
- proszę cię
wróć ze mną od Londynu poleć ze mną do mojej mamy - powiedział –proszę nie chcę być z Tay, ja
kocham tylko ciebie, ale na razie będziemy musieli przebyć to w ukryciu, ale
jak tylko umowa mi się skończy na bycie z Taylor to od ręki powiem światu, że
to ty jesteś tą jedyną – błagał
- Harry ja …
ja nie wiem – westchnęłam – ja muszę to wszystko przemyśleć
Poszliśmy do
pierwszego lepszego sklepu gdzie był dział męski i kupiliśmy mu koszulę i
czarne rurki w których wyglądał przecudnie do tego kapelusz i sztyblety w całym
zestawie wyglądał zabójczo. Po zakupach poszliśmy do mnie do domu.
- na pewno
mogę tu zostac na noc??? – spytał się po raz setny mnie i mojej matki
- Harry
jesteś tu mile widziany - powiedziała moja matka, była nim strasznie zachwycona
– co zrobić na kolację dzieciaki???
- hmm … -
zastanawiał się Hazz
- już wiem, każdy robi to co lubi najbardziej i
zobaczymy co wyjdzie – powiedziałam
- no dobrze,
ale każdy ma ograniczony czas, każdy ma po 20 minut na zrobienie swojej potrawy
– powiedziała mama
- dobrze –
powiedział Hazza – kto pierwszy zaczyna??
- zacznijmy
od zasad – moja mam objaśniała zasady a ja zastanawiałam się co lubi
najbardziej Hazz i co mam zrobić. Siedzieliśmy i słuchaliśmy jej z jakieś 15
minut i w końcu powiedziała – no to do roboty, Harry pierwszy idziesz
- dobrze
- powiedział radośnie – a kto po mnie??
- Lusia –
powiedziała mama
- czemu ja??
– spytałam – dobra nie ważne do roboty bo robie się coraz bardziej głodna
Po tym jak
harry poszedł do kuchni pobiegłam do pokoju i zadzwoniłam do Nialla, od niego
wyciągnęłam co najczęściej robi Hazz na śniadanie i na kolację. Postanowiłam
zrobić naleśniki z masłem i syropem klonowym. Szybko pobiegłam do sklepu i go
kupiłam. Jak wbiegłam do domu Harry właśnie kończył robić swoje danie, bo cały
czas krzyczał już chwila i po nie całej minucie krzyknął, że skończył. Poszłam
i zaczęłam robić naleśniki na moje szczęści zrobiłam ich bardzo dużo, bo
robiłam je na dwie patelnie. Po mnie moja mama zaczęła robić swój przysmak i po
dwudziestu minutach skończyła. Wszyscy wyjęliśmy swoje rzeczy i wyszło na to,
że każdy zrobił naleśniki tylko, każdy z czymś innym no dobra my z Harrym
zrobiliśmy takie same tylko że on przystroił je malinami i borówkami.
Jak zjedliśmy każdy poszedł się do łazienki przyszykować się do łazienki. W czasie gdy Harry był w łazience przyszykowałam mu posłanie w pokoju obok mnie, poczekałam na niego aż wyjdzie.
Trochę się nad nim nasiedziałam, ale moim zdaniem warto było. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Kocham was mocno.
Pozdrawiam i całuję Nadia :* :* :* :* :*
Jak zjedliśmy każdy poszedł się do łazienki przyszykować się do łazienki. W czasie gdy Harry był w łazience przyszykowałam mu posłanie w pokoju obok mnie, poczekałam na niego aż wyjdzie.
- hej – uśmiechnęłam
się do niego jak wyszedł – tu naszykowałam ci pościel do spania – mówiąc to
wskazałam drzwi do pokoju – dobranoc Harry
- dzięki –
uśmiechnął się – i dobranoc Luc
Poszłam do
pokoju, wzięłam piżamkę, czystą bieliznę i poszłam do łazienki. Jak skończyłam
czynności w łazience poszłam do pokoju. Gdy już odpływałam, obudziły mnie krzyki
Harrego. Pobiegłam do jego pokoju ale zastałam tam śpiącego loczka, który się
wiercił i krzyczał
- zostawcie
ją!! – krzyczał, więc podeszłam do
niego - ona jest dla mnie wszystkim!!
- Harry –
powiedziałam
- nie!! Zostawcie
ją!! Ona nie jest niczemu winna!! – krzyczał coraz głośniej, więc usiadłam na
jego brzuchu i potrząsnęłam jego Ramonami
- Harry
obudź się proszę!! – tym razem to ja zaczęłam krzyczeć
- Lucy nic
ci nie jest – powiedział i mnie do siebie przytulił
- a co niby
miało by mi się stać?? – spytałam
- nic już
nic, przepraszam – powiedział kładąc swoją głowę w zagłębieniu mojej szyi –
zostaniesz ze mną??
- Harry – westchnęłam
- proszę,
będę czuł się lepiej jak będziesz obok mnie – szeptał mi do ucha
- Harry, ja
nie mogę, mama tu jest – westchnęłam – Harry zrozum proszę
- ja też cię
proszę, zostań tą jedną noc, rano nawet mnie nie zobaczysz tylko proszę zostań –
słyszałam jak głos się jego łamał
- dobrze,
ale pod jednym warunkiem, zostań ty też, bo chcę się z tobą pożegnać – też szepnęłam
mu to na ucho
- dobrze
jeśli polecisz ze mną do Holmes Chapel, moja mama chce cię bardzo poznać,
zresztą chłopaki by się ucieszyli jak byś do nas wróciła – szeptał mi do ucha
- Harry ja
nie wiem czy ja tam w ogóle tam chcę wrócić – szepnęłam mu
- jak to ?? –spytał
odrywając się ode mnie
- nie wiem,
jakoś nie mogę tam wrócić, nie wiem może to przez to że nie jesteśmy już ze
sobą?? Albo że nam nie chciało wyjść?? – powiedziałam ze spuszczoną głową
- przecież
wiem, że chcesz wrócić, nie rozpakowałaś nawet walizki – powiedział – ja mogę
się usunąć jeśli tego chcesz tylko daj mi się tobą nacieszyć, zanim odejdę
- Harry to
nie tak … - nie dał mi skończyć, bo wpił się swoimi malinowymi ustami w moje
- proszę,
chcę się tobą nacieszyć i odejdę, nie będziesz mnie już więcej widzieć –
powiedział i znów mnie pocałował – obiecuję
- Harry, ale
ja nie chcę – westchnęłam i chciałam dalej mówić, ale mi przerwał
- wiem ale
proszę później odejdę tylko daj mi te kilka dni – znów się we mnie wtulił jak
małe dziecko do swojej matki
- Harry … -
i znów naprawdę czy no musi mi przerywać
- ciiii… -
powiedział – proszę – ja tylko kiwnęłam głową i położyliśmy się spać. On wkulony
kurczowo w moje ciało jak by miała mu ucieć.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------Trochę się nad nim nasiedziałam, ale moim zdaniem warto było. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Kocham was mocno.
Pozdrawiam i całuję Nadia :* :* :* :* :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz