wtorek, 7 stycznia 2014

Rozdział XVII


Rozdział XVII

 

* 2 i pół miesiąca później *

 

Tak szybko minął czas od mojego przyjazdu do świąt. Dziś mamy już 23 grudnia, sama nie wiem kiedy ten czas tak szybko zleciał. Przez ten czas dużo rozmawiałam z Marcelem prawie codziennie do mnie dzwonił, a jak nie mógł do mnie zadzwonić to pisał sms-y. Pod koniec października przyjechał do mnie Niall z Louisem i El, chcieli przez tydzień mieszkać w  hotelu, ale że mojej mamy nie było to zaproponowałam im żeby zamieszkali u mnie, przez ten czas, na początku nie chcieli, ale jak tylko powiedziałam, że moja mama wyjechała to się od razu zgodzili. Nie mówili nic na temat Harrego, bo wiedzieli, że nie lubię tego tematu, więc dużo zwiedzaliśmy i często odwiedzała nas Justi, może ze dwa razy przyszedł do nas Domi. Niall w większości zwiedzał tylko jak nie było z nami Justi, a tak to jak była to oboje gdzieś razem wychodzili. Po ich wylocie znów nie miałam co robić, ale za to codziennie próbował przychodzić Domi, ale jak tylko się dowiadywał, że będzie Justi to od razu mówił, że musi coś załatwić i nie przychodził. Harry przez ten czas odezwał się chyba tylko ze trzy razy i nasze rozmowy zawsze kończyły się kłótniami, po których ja zawsze płakałam, przez resztę dnia. Przy ostatniej jak mu to wypomniałam to przestał dzwonić. Pokupowałam chłopakom, prezenty, bo miałam do nich  polecieć tydzień przed świętami, żeby z nimi posiedzieć chwilę, ale nie dałam rady. Więc prezenty dostaną po sylwestrze, bo postanowiłam tam wrócić, na tydzień, ponieważ, podczas mojej nie obecności Kami zaszła w ciąże i potrzebuje na tydzień opieki, bo jest w ciąży zagrożonej, a Piotrek musi wyjechać i nie chce jej zostawiać z chłopakami. Trochę mnie ominęło odkąd wróciłam do polski. Dziś idę się spotkać z Dominikiem, bo chce mi coś ważnego powiedzieć, potem jadę na lotnisko odebrać Marcela, bo przyjeżdża na 4 godziny, dla mnie bo chce tak samo pogadać. Zerknęłam która godzina i była już 10:00 rano, więc mam tylko godzinę na ogarnięcie się i pojechanie na spotkanie z Dominikiem. Pobiegłam do łazienki zrobić poranne czynności, umalować się i zakręcić sobie końcówki włosów. jak skończyłam w łazience został tylko 40 minut, więc szybko założyłam ubranie, które wczoraj sobie naszykowałam i już byłam gotowa. Wzięłam kluczyki i pobiegłam do samochodu, po drodze napisałam do Dominika, że się trochę mogę spóźnić. Na moje szczęście się nie spóźniłam weszłam dwie minuty przed czasem i jak się okazało to ja musiałam czekać na Dominika.

- hej, przepraszam za spóźnienie, ale Justi mnie zaczepiła i mi … - zaciął się – i się pogodziliśmy

- to fajnie uśmiechnęłam się do chłopaka, to co tak ważnego było, że musiałam poprosić kolege, żeby przyjechał później??

- już nic, uświadomiłem sobie, że to jest nie poważne i że nie powinienem w ogóle tego mówić tobie – spuścił głowę jak sączył to mówić.

- jak to nie powinieneś tego mówić, przecież jesteśmy przyjaciółmi i umówiliśmy  się że będziemy mówić sobie wszystko

- właśnie o to chodzi ty widzisz w nas tylko przyjaciół i nic innego! –krzyknął po raz pierwszy

- ale ja cię nie rozumiem – powiedziałam zakłopotana co w tym złego że widzę go jako przyjaciela??

- jak cię kocham kurwa mać nie rozumiesz tego?? – spytał ze łzami w oczach

- ja … ja … nie wiedziałam – jąkałam się jak mogłam tego nie zauważyć

- to dlatego nie odzywamy się do siebie z Justi, ona powiedziała mi a raczej zagroziła, że jeśli ja to tobie powiem to pożałuje tego wszystkiego – wstał jak to mówił – przepraszam ale ja tego nie potrafię tak już dłużej

- Dominik proszę zostań -  błagałam, choć nie powinnam, bo ja nie czuję tego co on.

- po co przecież wiem, że mnie nie kochasz, w ten sposób jak jego – jak to mówił poleciały łzy po jego policzku

- Domi proszę nie zostawiaj mnie, jesteś jedyną osobą która wie czego potrzebuje – powiedziałam to płacząc

- nie przepraszam nie mogę – pot rzedł do mnie i mnie pocałował, a ja go zaczęłam bić, bo czułam się jak bym zdradzała … Harrego?? – przepraszam

- Dominik nie, nie możesz mnie tak całować, bo … - musiałam skłamać – bo ja … ja znów jestem z Harrym – wiem, że nie powinnam tego mówić

- to skoro ty znów z nim jesteś to dlaczego nie poleciałaś do nie go w zeszłym tygodniu?? – spytał i tu mnie miał

- bo… bo nie mogłam – powiedziałam

- no więc dlaczego on jest teraz z tą blondyneczką u swojej mamy a nie z tobą?? – kolejne pytanie przez które serce mnie bolała coraz bardziej

- bo musi się z nią pokazywać do końca stycznia i to jego szef mu kazał –wstałam wzięłam kurtkę i wybiegłam z kawiarni, pobiegłam do samochodu, wsiadłam i pojechałam na lotnisko.

Jak dojechałam zerknęłam na zegarek w telefonie i okazało się, że na Marcela będę musiała poczekać tylko 20 minut. Cieszę się jak głupia na to spotkanie, bardzo go polubiłam i po mimo tego krótkiego czasu jaki spędziliśmy razem mogę stwierdzić, że on jest moim przyjacielem. Poszłam do kawiarni na lotnisku i napisałam do Marcela smsa gdzie jestem. Po niecałych 20 minutach poczułam czyjeś ręce na mojej twarzy, które zasłaniały mi moje oczy.

-cześć Lucy – znów ta chrypka uśmiechnęłam się i zaczęłam się odkręcać

- cześć Marcel – uśmiechnęłam się do chłopaka, który był w koszuli i kamizelce. – jak ja cię dawno nie widziałam

- nom ja ciebie też – uśmiechnął się i mnie przytulił –stęskniłem się za tobą

- ja tak samo, bardzo cię lubię –uśmiechnęłam się i w tedy podeszła do nas kelnerka

- co państwu podać?? – spytała się

- poproszę dwie waniliowe latte macchiato – uśmiechnął się do kelnerki

- coś jeszcze?? – spytała

- może jeszcze dwie mhmm …- zastanowił się – dwie muffiny czekoladowe z budyniem i wisienką

- dobrze – jeszcze raz się uśmiechnęła i poszła

- skąd wiedziałeś co lubię do kawy i jaką kawę? – spytałam zdziwiona

- yyy… nie wiedziałem po prostu stawiałem na to że ci posmakują, bo ja je po prostu uwielbiam – uśmiechnął się – a kawę zawsze brałaś taką jak mnie oprowadzałaś i razem chodziliśmy na nią

- aha –uśmiechnęłam się – i trafiłeś bo ja tak samo uwielbiam te ciastka. A gdzie będziesz spędzał święta??

- jadę do domu do Goostery moja mama nie może się mnie doczekać – uśmiechnął się – a ty gdzie spędzasz je i sylwestra??

- święta spędzam tu i sylwestra tak samo. – uśmiechnęłam się do niego – a drugiego dnia po sylwestrze wylatuje do Londynu

- o czyli wracasz jednak??? – sytał

- szczerze to nie wiem, na razie tam jadę tylko dlatego, że brat chciał żebym tam pojechała i pomogła jego żonie, bo on wyjeżdża na jakiś tydzień – jak to mówiłam kelnerka podeszła do nas i podała nam zamówienie

- a to jest na koszt firmy dla państwa – uśmiechnęła się i podała nam po szklance z lodami sama nie wiem jak to nazwać, bo to za małe żeby to było na kufelek, ale może to powinno się tak zwać zresztą nie ważne

- dziękujemy – powiedziałam się do kelnerki i ona powtórzyła mój gest i poszła

- to może się spotkamy?? – spytał

- jasne, jeżeli oboje będziemy mieli czas to nie ma sprawy – uśmiechnęłam się i upiłam łyk mojej kawy. – a ty gdzie spędzasz sylwestra??

- nie wiem, ale chyba wylatuję z przyjaciółmi do Nowego Jorku – odparł

- o to fajnie zrób kilka zdjęć dla mnie – zaśmiałam się

- nie potrzebne mi są stamtąd zdjęcia – spoważniał

- ja tylko tak zażartowałam i przepraszam jak cię jakoś uraziłam – posmutniałam trochę, ale nie chciałam jemu tego okazywać, więc przepraszająco się do niego uśmiechnęłam

- to ja przepraszam, to ten cały stres z pracy to wywołuje

- rozumiem, to może nie gadajmy o tym tylko pogadajmy o czymś innym.

- no dobra – uśmiechnął się

Reszta czasu minęła nam bardzo szybko, bo dużo sobie żartowaliśmy. Nie chcieliśmy się rozstawać, ale musieliśmy. Jak już odchodził dałam mu prezent świąteczny i też dał mi prezent szczerze to się nie spodziewałam. Znów mnie zostawił jak w tedy tylko że teraz zostawił mnie w kawiarni. Wychodziłam właśnie z kawiarni kiedy zobaczyłam Nialla idącego z … Harrym?? Podbiegłam do nich

- hej chłopaki – powiedziałam

- o hej co ty tu robisz- spytał Harry

- to raczej ja powinnam się spytać co wy tu robicie??

- ja byłem u Justi, a ten chciał cię zobaczyć i z tobą pogadać.

- tylko że my nie rozmawiamy ze sobą od miesiąca – powiedziałam Niallowi

- dałem mu twój adres do domu, bo powiedział, że tam mieliście się spotkać

- ale ja nic o tym nie wiem, a z resztą jak tam pojechał to mnie tam na pewno nie zastał bo od godziny 10: 30 coś nie ma mnie w domu – powiedziałam i zerknęłam na loczka – a właśnie jak tam twój związek z Taylor?? Słyszałam że pojechałeś ją przedstawić rodzinie, to prawda??

- wiesz, o co w ty chodzi więc po co o tym mówisz, i tak pojechałem z nią… a z resztą jak chcesz o tym pogadać to tylko na osobności i poza tym to nie chcę się z tobą kłócić przed świętami – westchnął

- ja tak samo, ale mówisz mi jedno potem, ktoś mi coś mówi i jestem bardziej załamana niż byłam wcześnie, lub jakbyś mi to powiedział sam.

- proszę nie mówmy o tym teraz, pogadamy jak przylecisz do Londynu – powiedział

- przylatujesz do Londynu??? Kiedy?? – spytał Niall

- a właśnie skąd wiesz, że przylatuję do Londynu? – spytałam zdziwiona, bo wiedzą tylko Piotrek, Kami, Tommo i Marcel

- yyy … od Louisa?? – powiedział a raczej spytał jak by sam chciał w to uwierzyć

- czy pasiasty nie może zamknąć tej swojej jadaczki i nikomu nie mówić?? – spytałam sama siebie

- on mi wszystko mówi – powiedział loczek

- a czy ja się ciebie pytałam?? – westchnęłam – nawet nie odpowiadaj bo to pierwsze jak i drugie pytanie było retoryczne

- możecie się już przestać sprzeczać, Harry choć, bo się spóźnimy na lot, który mamy za … - zerknął na swojego Roleksa – za 5 minut mamy odlot rusz ten swój tyłek i szybko do bramek

- nie możecie polecieć następnym – spytałam

- Lucy ja bym bardzo chciał, ale ja lecę dziś jeszcze do domu do rodziców –powiedział Niall – więc ja nie dam rady przepraszam

- nie ma sprawy rozumiem – uśmiechnęłam się

- ja mogę zostać – powiedział Harry – nawet do jutra jeśli w ogóle chcesz??

- jak byś mógł – powiedziałam

- dobra to ja lecę – powiedział i mnie pocałował w policzek – pa Luc

 -pa Niall – uśmiechnęłam się do chłopaka – to choć pojedziemy do mnie i sobie pogadamy

- no spoko, ale jak byśmy mogli najpierw pojechać do centrum kupić mi jakieś ciuchy, żebym mógł w coś się ubrać –uśmiechnął się i zaczęliśmy się kierować do samochodu

- spoko – też się uśmiechnęłam. Jak doszliśmy  wsiedliśmy do samochodu.

- a ty masz prawko??

- przecież wiesz że nie mam -  uśmiechnęłam się do chłopaka

- to zamień się miejscami – powiedział

- to mój samochód, znaczy mojej mamy i ja nim prowadzę

- nie bo ja, ponieważ nie chcę mieć wypadu – zaczął się śmiać

- no okej niech ci będzie – nie wiem czemu, ale już mi nie przeszkadzało, że przy mnie jest Harry może i Domi miał. – to teraz możesz mi wyjaśnić dlaczego tam byłeś??

- a tak właściwie to gdzie mam jechać?? – spytał

- no do centrum handlowego mamy jechać – zaczęłam go kierować i w końcu dojechaliśmy do Złotych Tarasów – załóż może jakiś kaptur czy coś żeby nikt cię nie poznał ok.?

- spoko – odkręcił się i założył czarną bluzę którą miał na sobie jak wychodziliśmy z lotniska i okulary przeciw słoneczne – może być, pozna mnie ktoś??

- sama nie wiem, możliwe że raczej nie, ale ja i tak bym cię poznała – nagle poczułam jak rozlewa mi się ciepło po policzkach

- ślicznie wyglądasz jak się rumienisz – zaśmiał się, a ja poczułam, że bardziej się czerwienię, więc postanowiłam założyć kaptur swojej kurtki na głowę choć na chwilkę

- idziesz czy mam ci sama coś kupić?? – spytałam i tak wiem, że sama będę musiała zapłacić, bo nie zapłaci w końcu swoją kartą.  – zresztą i tak będę musiała za ciebie zapłacić

- dlaczego?? – powiedział zdziwiony

- bo jakby się skapnęli, że ty to Harry Styles to wiesz co by tu było?? – zdziwiłam się

- Luc dam sobie radę – spojrzał na mnie i położył rękę na moim policzku

- ja nie chcę, żeby chodziły dziś za nami jakieś kol wiek hieny z aparatami, albo twoje fanki – posmutniałam

- czemu?? – spytał się zdziwiony

- bo … bo jak się dowiedzą, że to ty to zaraz będą się dopytywać po co tu przyjechałeś i gdzie masz Taylor – łza spłynęła po moim policzku – no co im w tedy powiesz??

- powiem im, że przyjechałem do najwspanialszej dziewczyny … -westchnął

- która jest twoją koleżanką i z którą się nie widziałeś, a ni przyjechałeś tu z Taylor bo miała pewnie coś do załatwienia – kolejne łzy zaczęły mi ciec po policzkach

- nie Lucy nie powiedział bym im tego tylko to że przyjechałem do najwspanialszej dziewczyny którą kocham całym sercem i straciłem przez swoją głupotę – znów położył swoją rękę na moim policzku i mnie pocałował, a co najdziwniejsze oddałam je.

- nie rób mi tego proszę – powiedziałam jak przestaliśmy się całować

- ale czego mam nie robić?? – spytał

- proszę nie całuj mnie – powiedziałam ledwo słyszalnie

- dlaczego przecież wiem, że mnie kochasz

- i właśnie o to chodzi … - westchnęłam – ty jesteś z Taylor i z nią nie zerwiesz, a jak wrócisz do Londynu to dalej z nią będziesz, a mnie zostawisz samą – powiedziałam i znów poczułam, że łzy spływają po moim policzku – to jej będziesz mówił, że ją kochasz i to ją będziesz całował, a nie mnie i sama myśl mnie rani, a co dopiero jak bym to usłyszała lub gdzieś zobaczyła, że ją całujesz. Harry moje serce nie jest jednak takie twarde jak myślałam.

- proszę cię wróć ze mną od Londynu poleć ze mną do mojej mamy  - powiedział –proszę nie chcę być z Tay, ja kocham tylko ciebie, ale na razie będziemy musieli przebyć to w ukryciu, ale jak tylko umowa mi się skończy na bycie z Taylor to od ręki powiem światu, że to ty jesteś tą jedyną – błagał

- Harry ja … ja nie wiem – westchnęłam – ja muszę to wszystko przemyśleć

Poszliśmy do pierwszego lepszego sklepu gdzie był dział męski i kupiliśmy mu koszulę i czarne rurki w których wyglądał przecudnie do tego kapelusz i sztyblety w całym zestawie wyglądał zabójczo. Po zakupach poszliśmy do mnie do domu.

- na pewno mogę tu zostac na noc??? – spytał się po raz setny mnie i mojej matki

- Harry jesteś tu mile widziany - powiedziała moja matka, była nim strasznie zachwycona – co zrobić na kolację dzieciaki???

- hmm … - zastanawiał się Hazz

-  już wiem, każdy robi to co lubi najbardziej i zobaczymy co wyjdzie – powiedziałam

- no dobrze, ale każdy ma ograniczony czas, każdy ma po 20 minut na zrobienie swojej potrawy – powiedziała mama

- dobrze – powiedział Hazza – kto pierwszy zaczyna??

- zacznijmy od zasad – moja mam objaśniała zasady a ja zastanawiałam się co lubi najbardziej Hazz i co mam zrobić. Siedzieliśmy i słuchaliśmy jej z jakieś 15 minut i w końcu powiedziała – no to do roboty, Harry pierwszy idziesz

- dobrze -  powiedział radośnie – a kto po mnie??

- Lusia – powiedziała mama

- czemu ja?? – spytałam – dobra nie ważne do roboty bo robie się coraz bardziej głodna

Po tym jak harry poszedł do kuchni pobiegłam do pokoju i zadzwoniłam do Nialla, od niego wyciągnęłam co najczęściej robi Hazz na śniadanie i na kolację. Postanowiłam zrobić naleśniki z masłem i syropem klonowym. Szybko pobiegłam do sklepu i go kupiłam. Jak wbiegłam do domu Harry właśnie kończył robić swoje danie, bo cały czas krzyczał już chwila i po nie całej minucie krzyknął, że skończył. Poszłam i zaczęłam robić naleśniki na moje szczęści zrobiłam ich bardzo dużo, bo robiłam je na dwie patelnie. Po mnie moja mama zaczęła robić swój przysmak i po dwudziestu minutach skończyła. Wszyscy wyjęliśmy swoje rzeczy i wyszło na to, że każdy zrobił naleśniki tylko, każdy z czymś innym no dobra my z Harrym zrobiliśmy takie same tylko że on przystroił je malinami i borówkami.  
 
 
Jak zjedliśmy każdy poszedł się do łazienki przyszykować się do łazienki. W czasie gdy Harry był w łazience przyszykowałam mu posłanie w pokoju obok mnie, poczekałam na niego aż wyjdzie.

- hej – uśmiechnęłam się do niego jak wyszedł – tu naszykowałam ci pościel do spania – mówiąc to wskazałam drzwi do pokoju – dobranoc Harry

- dzięki – uśmiechnął się – i dobranoc Luc

Poszłam do pokoju, wzięłam piżamkę, czystą bieliznę i poszłam do łazienki. Jak skończyłam czynności w łazience poszłam do pokoju. Gdy już odpływałam, obudziły mnie krzyki Harrego. Pobiegłam do jego pokoju ale zastałam tam śpiącego loczka, który się wiercił i krzyczał

- zostawcie ją!!  – krzyczał, więc podeszłam do niego  - ona jest dla mnie wszystkim!!

- Harry – powiedziałam

- nie!! Zostawcie ją!! Ona nie jest niczemu winna!! – krzyczał coraz głośniej, więc usiadłam na jego brzuchu i potrząsnęłam jego Ramonami

- Harry obudź się proszę!! – tym razem to ja zaczęłam krzyczeć

- Lucy nic ci nie jest – powiedział i mnie do siebie przytulił

- a co niby miało by mi się stać?? – spytałam

- nic już nic, przepraszam – powiedział kładąc swoją głowę w zagłębieniu mojej szyi – zostaniesz ze mną??

- Harry – westchnęłam

- proszę, będę czuł się lepiej jak będziesz obok mnie – szeptał mi do ucha

- Harry, ja nie mogę, mama tu jest – westchnęłam – Harry zrozum proszę

- ja też cię proszę, zostań tą jedną noc, rano nawet mnie nie zobaczysz tylko proszę zostań – słyszałam jak głos się jego łamał

- dobrze, ale pod jednym warunkiem, zostań ty też, bo chcę się z tobą pożegnać – też szepnęłam mu to na ucho

- dobrze jeśli polecisz ze mną do Holmes Chapel, moja mama chce cię bardzo poznać, zresztą chłopaki by się ucieszyli jak byś do nas wróciła – szeptał mi do ucha

- Harry ja nie wiem czy ja tam w ogóle tam chcę wrócić – szepnęłam mu

- jak to ?? –spytał odrywając się ode mnie

- nie wiem, jakoś nie mogę tam wrócić, nie wiem może to przez to że nie jesteśmy już ze sobą?? Albo że nam nie chciało wyjść?? – powiedziałam ze spuszczoną głową

- przecież wiem, że chcesz wrócić, nie rozpakowałaś nawet walizki – powiedział – ja mogę się usunąć jeśli tego chcesz tylko daj mi się tobą nacieszyć, zanim odejdę

- Harry to nie tak … - nie dał mi skończyć, bo wpił się swoimi malinowymi ustami w moje

- proszę, chcę się tobą nacieszyć i odejdę, nie będziesz mnie już więcej widzieć – powiedział i znów mnie pocałował – obiecuję

- Harry, ale ja nie chcę – westchnęłam i chciałam dalej mówić, ale mi przerwał

- wiem ale proszę później odejdę tylko daj mi te kilka dni – znów się we mnie wtulił jak małe dziecko do swojej matki

- Harry … - i znów naprawdę czy no musi mi przerywać

- ciiii… - powiedział – proszę – ja tylko kiwnęłam głową i położyliśmy się spać. On wkulony kurczowo w moje ciało jak by miała mu ucieć.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Trochę się nad nim nasiedziałam, ale moim zdaniem warto było. Mam  nadzieję, że wam się spodoba. Kocham was mocno.
Pozdrawiam i całuję Nadia :* :* :* :* :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz