poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział XVI


Rozdział XVI

 

Właśnie jadę po Marcela samochodem mamy,  wiem że nie powinnam, ale tak będzie szybciej zwiedzić dziś warszawę, a przynajmniej tą część, która jest piękna tylko wieczorem po zachodzie lub kiedy jest zachód słońca. Dojazd zajął mi niecałe dziesięć minut. Wyszłam z samochodu i czekałam na Marcela, chwilę po tym wyszedł.

- hej – powiedział ja podszedł

- cześć – uśmiechnęłam się – to wsiadaj do samochodu

- a ty w ogóle masz prawo jazdy? – spytał

- nie, ale tak będzie lepiej zwiedzać – odparłam i wzruszyłam ramionami

- wiesz co to może ja poprowadzę samochód a ty będziesz mi mówiłam gdzie mam jechać co ty na to??

- a ty masz prawo jazdy??

- no jasne że tak, tylko jak byśmy mogli unikać miejsc gdzie może nas złapać policja

- no dobra, albo po prostu będziemy zostawiać trochę dalej samochód i będziemy szli do takich miejsc, bo inaczej nie pokarzę ci tych najfajniejszych – zaproponowałam

- okej nie ma sprawy – uśmiechnął się i zajął miejsce – ciężko mi będzie się przyzwyczaić do ruchy prawostronnego

- dasz radę – uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam w policzek, a on się zarumienił. Za dużo ma wspólnych cech z Harrym moim zdaniem

- teraz już na pewno – uśmiechnął się i zaczął jechać. Instruowałam go jak ma dojechać do centrum, tam porobił kilka zdjęć, potem pojechaliśmy do parku łazienkowskiego tam też zrobił kilka zdjęć i ja zrobiłam mu jedno. Tam chodziliśmy i rozmawialiśmy bardzo dużo, wreszcie się trochę bardziej otworzył i troszeczkę więcej się dowiedziałam. Mana nazwisko Smith, ma 18 lat, mieszkał w Goostery niedaleko Holmes Chapel, ciekawe czy zna Harrego??? Później poszliśmy na starówkę tam też porobił zdjęcia. Żartowaliśmy sobie, aż w końcu musiałam już wracać do domu bo było dość późno, była 23:44 jak zajechał pod Hotel.

- dziękuję za ten dzień naprawdę to dla mnie naprawdę dużo – uśmiechnął się

- ja tobie też dziękuję, dzięki tobie zapomniałam o swoich problemach – uśmiechnęłam się do niego

- a chcesz pogadać o nich to może ci troszeczkę ulży – jak to mówił miał spuszczoną głowę

 - może, ale nie w samochodzie  - powiedziałam – może pojedziemy do parku jest tu niedaleko

- a może choć do mnie do pokoju i tam na spokojnie pogadamy

- możemy – powiedziałam, wyszliśmy i poszliśmy do jego pokoju

Jak byliśmy przy recepcji, młoda recepcjonistka była strasznie uśmiechnięta jak zobaczyła idącego po klucz do niej Marcela. Sama nie wiem, co on ma, że każda dziewczyna, którą spotkaliśmy uśmiechała się do niego, albo jak ja się oddalałam one podchodziły do niego i z nim flirtowały. Wkurzało mnie to trochę nie powiem, że nie, no ale w końcu my znamy się tylko jeden dzień. Jak odchodził od recepcjonistki usłyszałam jak mówi do niego miłej nocy panie Styles, ale pewnie mi się przesłyszało. Poszliśmy do niego i tam zaczęłam mu się zwierzać słuchał mnie i w pewnym momencie mogłam dostrzec jak pojawia się na jego policzku jedna łezka. Podniosłam rękę i starłam ją kciukiem, a on odkręcił się zdjął okulary i wytarł oczy. Posiedziałam u niego jeszcze z pół godziny mówiliśmy sobie o wszystkim otwarcie. Jak dojechałam do domu było już mocno po pierwszej, więc od razu poszłam do pokoju wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Jak skończyłam było parę minut po drugiej. Na moje szczęście z Marcelem umówiłam się dopiero na dwunastą, bo powiedział, że bardzo by chciał się wyspać. W końcu ułożyłam się na swoim starym łóżku, jak ja bardzo bym chciała, żeby harry tu ze mną był, ale tak nigdy się nie stanie, bo teraz dla niego jest ważna Taylor, no i jego pieniądze. Ugh, nie wierzę dlaczego dla niego są aż tak ważne te denne pieniądze. Myśląc o nim usnęłam.

Następnego dnia jak tylko wstałam moja mama się spytała czy dzwoniłam do Dominika, jak tylko to mi przypomina od razu biegnę biorę telefon i numer od mamy i idę rozmawiać przez telefon do swojego pokoju.

 

* rozmowa telefoniczna *

 

- halo – odpowiada mi zaspany glos Dominika

- cześć tu Łucja – mówię

- hej mała

- co tam chciałeś???-  pytam

- a nic chciałem się spotkać, bo nie gadaliśmy odkąd wyjechałaś

- przepraszam Domi, musiałam zmienić numer, bo ktoś wsadził mój numer do Internetu na niezbyt fajną stronkę. No ale mniejsza z tą stronką, a co tam u ciebie??

- a wszystko po staremu, słyszałem że chodzisz z Harrym znów

- nie, nie chodzę z nim … -przerwałam na chwilkę

- to czemu tak huczeli o tym w telewizji i dlaczego widziałem twoje i jego  zdjęcia jak się całujecie

- czy mogę dokończyć poprzednią wypowiedź??

- no jasne

- dzięki więc my z Harry już nie jesteśmy razem, zerwałam z nim

- chcesz się spotkać i pogadać??

- wiesz może nie dziś,  bo jestem umówiona i będę dopiero wolna jutro około 19: 00

- to co ty na to, żebym po ciebie przyjechał jutro na 20:00??

- może być

- no to do jutra

- pa

 

* koniec rozmowy *

 

Idę do kuchni robie i jem śniadanie, jak końce jeść jest już godzina 11:00, więc szybko biegnę do pokoju ubieram się, biorę kluczyki od samochody i jadę do Marcela. Jestem dużo przed czasem, więc dzwonię do niego, a on mówi żebym poszła do recepcji i wzięła klucze do jego pokoju i tam poszła, bo on wyszedł pobiegać. Idę do recepcji i proszę o klucze, recepcjonistka nie wieży mi za bardzo więc dzwoni do Marcela i dopiero po rozmowie z nim daje mi klucz i idę do jego pokoju. Weszłam i czekałam na niego z jakieś 15 minut. Przepraszał mnie bardzo, wziął ciuchy na przebranie, kosmetyczkę i poszedł do łazienki gdzie znów czekałam 15 minut. Burany był w koszule i serdak i zaczął pakować ciuchy i resztę rzeczy.

- chciałbym cię bardzo przeprosić, ale musze już dziś wracać do Angli – powiedział zawiedzionym głosem

- rozumiem masz w końcu swoje sprawy – uśmiechnęłam się do niego

- naprawdę chciał bym zostać ale praca wzywa

- a ty pracujesz?? – byłam zdziwiona ty

- yyyy… tak jestem na stażu – uśmiechnął się

- aha to kiedy masz lot? – spytałam

- no właśnie za jakąś godzinę przylatuje po mnie prywatny odrutowie mojego szefa

- to odwieźć cię?? – spytałam

- tak jeśli chcesz, ale … - zaciął się – nie wiem jak to powiedzieć, nie będziesz mogła pójść ze mną na lotnisko, bo jakby cię zobaczył mój szef to bym miał przechlapane przepraszam

- rozumiem cię naprawdę – uśmiechnęłam się pocieszająco

- dzięki – uśmiechnął się i mnie przytulił

- a będziesz utrzymywał ze mną kontakt i mnie odwiedzisz tu jeszcze??

- hej Lucy no jasne że tak, jak bym mógł się do ciebie nie odzywać ze bardzo ciebie lubię

- dzięki to dla mnie ważne

- oj przestań – wziął mnie za rękę – choć może gdzieś zdążymy wpaść na małą kawkę przed moim odlotem??

- jeśli tylko chcesz to nie ma sprawy – uśmiechnęłam się i poszliśmy do recepcji, a raczej on, a następnie już razem poszliśmy do samochodu żeby pojechać na kawkę.

Jak do jechaliśmy było nam strasznie miło, gadaliśmy o wszystkim i o niczym, tak jak wczoraj, żartowaliśmy, aż w końcu musieliśmy się zebrać i pojechać na lotnisko. Odprowadziłam go do drzwi wejściowych, tam się pożegnaliśmy i każde poszło w  swoją stronę. Wsiadłam do auta i jak już chciałam odpalać samochód, ktoś podbiegł do mojego samochodu. Na początku myślałam, że Marcel zapomniał coś z samochodu, ale się bardzo pomyliłam. Bardzo się zdziwiłam, bo nie wiedziałam że on może tu być.

- Łucja hej, możesz otworzyć?? – spytał

- no hej co ty tu robisz Domi – spytam jak otworzyłam mu drzwi

- odprowadzałem swoją starą koleżankę, bo wylatuje do Ameryki – odpowiedział nadal stojąc przy samochodzie

- dobra to wsiadaj do samochodu i jedziemy

- to może się zamienimy?? – spytał

- no dobra może być, masz czas?? – spytałam

- dla ciebie zawsze, a co to już nie jesteś już umówiona??

- no teraz już nie, bo mój kolego już wyleciał właśnie go odwiozłam

- aha, a do kiedy zostajesz??

- jeszcze sama nie wiem, przyjechałam tu odpocząć, bo życie z chłopakami nie jest łatwe

- jakimi chłopakami??

- a no tak przecież ty nic nie wiesz – powiedziałam waląc się w czoło – no bo ja nie mieszkałam u Piotrka tylko z chłopakami z One Direction.

- jak to??

- no normalnie, żona Piotrka to siostra Louisa Tomlinsona

- ta??

- nom też byłam zaskoczona jak oni przyszli do domu piotrka na początku nie chciałam uwierzyć, no ale to prawda.

- a co aż tak źle było?

- nie po prostu … - przerwał mi Dominik

- już jesteśmy

- o super – uśmiechnęłam się do chłopaka i poszliśmy do kawiarni.

 Najpierw zajęliśmy takie miejsce,  że by nikt nam nie przeszkadzał, bo nie chciałabym, żeby ludzie słyszeli o chłopakach ode mnie.

- no więc dokończ tą wypowiedź – ponaglił jak usiedliśmy

- poczekaj zamówię coś – chciałam pójść coś  zamówić kiedy podeszła do nas kelnerka

- poproszę dwa razy duże latte macchiato waniliowe – powiedział Domi kelnerce

- coś jeszcze?? – spytała, Domi spojrzał na mnie a ja pokręciłam głową

- nie to wszystko – odkręcił się do mnie i się uśmiechnął

- pamiękałeś??

- no jasne, że tak za dużo czasu z tobą spędzałem żeby zapomnieć – uśmiechnął się

- nom i zawsze potrafiłeś mnie rozśmieszyć pijąc ze mną latte

-wiem, no ale opowiadaj

- no więc… - zdobiłam głęboki wdech – nie było by aż tak źle gdyby nie to, że zawsze był tam straszny hałas nie dało się tam czasami wytrzymać i jeszcze gorsze był to że niegdzie nie dało się z nimi wyjść bez tych hien z aparatami. – znów zrobiłam głęboki wdech – stali się moimi przyjaciółmi, Justi tam poznała miłość swojego życia, ale musiała tu wrócić, właściwie to dziwie się, że nic ci nie powiedziała. – skończyłam na chwilkę mówić bo przyszła kelnerka z naszymi zamówieniami.

- dziękujemy – powiedział Domi, a ona się do niego uśmiechnęła i poszła – my z Justi się do siebie nie odzywamy od wakacji, pokłóciliśmy się przez telefon o jedną rzecz.

- a mogę wiedzieć o jaką??

- powiem ci ale jeszcze nie teraz, ok.??

- nie ma sprawy – uśmiechnęłam się do chłopaka i napiłam się trochę kawy

- więc jak to się stało że znów z nim byłaś i dlaczego z nim zerwałaś???

- no więc … - opowiedziałam mu wszystko od początku do końca do momętu jak tu przyleciałam - … więc tak to wygląda, sama nie wiem jak mu zaufałam po raz drugi.

- może nie powinienem tego mówić, ale ty po prostu go za mocno kochasz i to dlatego, wybaczysz mu wszystko, tylko po prostu potrzebujesz czasu.
Rozmawialiśmy tak dość długo, brakowało mi tych naszych wspólnych chwil z Dominikem. Jest dla mnie jak starszy brat dołsowie jak piotrek, on go zastępował, odkąd wróciłam do Polski z Angli.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej kochani mamy już kolejny rozdział nie jest jak bym chciała, ale chciałam wam go dodać zanim wróce do szkoły, bo nie wiem kiedy będę miała czas żeby pisać. Dlatego bardzo was przepraszam jeżeli nie będę przez dłuższy czas dodawać rozdziałów.
Kocham, całuję i pozdrawiam Nadia :* :* :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz