piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział XV


Rozdział XV

 


- przepraszam, ale ja nie jestem Harry – znów ta chrypka

- och , przepraszam pomyliłam cię z moim … byłym – uśmiechnęłam się od chłopaka, co on odwzajemnił uśmiech – macie podobną i to bardzo podobną chrypkę

- to nie dobrze?? – spytał zdziwiony

- nie, naprawdę nie – uśmiechnęłam się mimowolnie do chłopaka – a dokąd się wybierasz?

- do Polski na lotnisko Chopina w Warszawie, chcę trochę zwiedzić to miasto i mam na to tylko 3 dni - posmutniał trochę – i co ze mnie za chłopak i jakie ja mam maniery zapomniałem się przedstawić. Jestem Marcel, a ty dokąd lecisz??

- miło mi cię poznać Marcel a ja mam na imię Lucy i lecę tam gdzie ty, bo wracam do domu.

- wracasz tam na zawsze czy tylko na jakiś czas?? –spytał

- sama nie wiem … - przerwał mi głos dochodzący z głośników.

- pasażerowie lotu Londyn Warszawa proszeni są do samolotu.

- o to my – powiedział z uśmiechem chłopak – gdzie siedzisz??

- siedzę w rzędzie 19 miejsce C, a ty??? –spytałam mam nadzieję że będziemy blisko siebie, bo go polubiłam

- nie uwierzysz rząd 19 miejsce D – uśmiechnął się

- to wspaniale, będę miała towarzysza na cały lot jak się cieszę – uśmiechnęłam się i go uścisnęłam

- ja tak samo.

Poszliśmy do samolotu tam zajęliśmy miejsca i czekaliśmy  na lot. Podczas lotu dużo mówiliśmy o poezji miłosnej, z czego się dowiedziałam bardzo ją lubi, także się śmialiśmy. Czułam się przy nim jak przy Harrym są bardzo do siebie podobni, ich głosy, oczy, a nawet to czego bym się najmniej spodziewała jego uśmiech. Marcel jest bardzo podobny z wyglądu do Harrego i także trochę z charakteru. Nie mogę tego bardzo wychwycić, bo nie chce za dużo o sobie mówić, ale mi się strasznie podoba jego nieśmiałość. Zaproponowałam Marcelowi, że oprowadzę go po Warszawie i nie tylko jeśli tylko zdążymy, chłopak się zgodził. Naszą rozmowę przerwała stewardessa, mówiąca nam żebyśmy zapieli pasy, bo lądujemy. Jak wychodzimy z samolotu wymieniamy się numerami i się żegnamy na jakieś 3 godzinki, bo Marcel chce iść do hotelu się zalokować. Potem mamy się zdzwonić żebym wiedziała gdzie po niego pojechać.

 

* Pół godziny później *

 

Dojeżdżałam właśnie do domu, byłam strasznie podekscytowana tym, że wreszcie spotkam przyjaciół i rodzinę. Cieszę się jak małe dziecko gdy widzi czekoladę. Dałam pieniądze taksówkarzowi i wyszliśmy po moje walizki podał mi je i pobiegłam do domu.  podbiegłam do windy i wjechałam na czwarte piętro, otworzyłam drzwi i krzyknęłam.

- MAMO!!! WRÓCIŁAM!! – nagle pojawiła się w progu  moja mama tak ją strasznie kocham. Podbiegłam do niej i ją ucałowałam.

- jak ja się cieszę, że przyjechałaś, a gdzie masz Harrego myślałam, że z nim przyjedziesz – jak to powiedziała zaczęłam płakać – córciu co się stało??

- mamo my z … nie jesteśmy już razem – nie mogłam wypowiedzieć jego imienia sama nie wiem dlaczego.

- a co się stało?? – spytała prowadząc mnie  do salonu na sofę

 

* flashback *

 

- Harry możesz mi powiedzieć o co chodzi?? – nie wiem czemu, ale bardzo chciałam wiedzieć czemu jest taki smutny – cały czas ostatnio chodzisz taki struty

- Lucy zrozum na razie nie mogę dopóki się z tobą nie polepszy albo nie usuną z ciebie tego krwiaka – powiedział zdenerwowany

- Harry masz mi natychmiast powiedzieć –powiedziałam lekko uniesionym głosem – bo to tak nie może wyglądać, mam już tego serdecznie dość. Znikasz, nie przychodzisz do mnie przez kilka dni i znów się pojawiasz tylko już nie taki sam. To nie tan sam Harry, który był po moim wybudzeniu! Harry co się dzieję?!

- przepraszam, ale nie mogę ci powiedzieć już i tak dużo ci powiedziałem –powiedział już nieco spokojniej

- okej nie ma sprawy jeśli nie chcesz mi powiedzieć to się wynoś i więcej tu nie wracaj rozumiesz?! – krzyknęłam na niego i zemdlałam

 

* powrót *

 

- tak więc tylko dlatego zerwaliście??? – spytała moja mama

- nie mamo to nie wszystko – powiedziałam – po tym ja się wybudziłam po operacji przypomniałam sobie wszystko, pamiętałam wszystko nawet to dlaczego wybiegłam. Harry do mnie przyszedł jak się tylko wybudziłam i zaczęliśmy dość niemiłą rozmowę …

 

* Flashback *

 

- przepraszam to przeze mnie miałaś tą operacje – powiedział na wejściu

- jak mogłeś? –spytałam spokojnym głosem

- naprawdę nie chciałem na ciebie krzyknąć, ani cię zdenerwować – powiedział ze smutkiem w oczach

- ja mogłeś mnie zdradzić ty gnoju!! –krzyknęłam, a on stanął w bezruchu i nic nie mówił – jak mogłeś mnie zdradzić z tą … tą chudą szkapą jak mogłeś Harry?! Jak mogłeś?! A ja głupia wierzyłam w każde twoje głupie słowo w to że mnie kochasz. Jaka ja byłam głupia

- ja … ja … nie wiem - zacinał się mówiąc to – ale wszystkie moje „kocham cię„ były prawdziwe nawet te, które teraz mówię – mówił z powagą, ale było słychać nutkę rozpaczy – ja cię naprawdę kocham

- Harry, więc jeśli mnie kochasz to wyjdź i już więcej  tu nie wracaj, bo nie chcę cię więcej widzieć! – krzyknęłam

- a co z nami?? – spytał

- jak to co z nami?? – spytałam ironicznie – nas nie ma i raczej już nigdy nie będzie, więc proszę cię wyjdź i mi  się nie pokazuj na oczy

 

 * powrót *

- Podszedł do mnie pocałował mnie w czoło, powiedział kocham i wyszedł, tak po prostu wyszedł, zamiast o nas walczyć. On po prostu się poddał i wyszedł – mówiąc pod koniec zaczęłam bardziej płakać – tyle, że ona mimo to, że błagałam, żeby nie przychodził on przychodził, ale tylko gdy spałam i jeżeli był w Londynie. Jak był to przynosił mi śniadania i kolację, a obiady dawał komuś, żeby mi je dawał i zawsze były karteczki z przeprosinami nic więcej.

- kochanie tak mi przykro jak byłam tam u ciebie w szpitalu mówił mi, że jesteście razem i że cię tak bardzo kocha, ale właśnie to mnie dziwiło widziałam jak zanosił ci te śniadania i kolację, ale tylko w tedy gdy ty spałaś – mówiła do mnie pocierając ręką moje ramię – a mam do ciebie pytanie córciu

- tak słucham – odpowiedziałam mamie wycierając łzy

- a ty go jeszcze kochasz??- zdziwiło mnie to pytanie

- tak mamo, kocham go i to jest w tym wszystkim najgorsze – powiedziałam mamie i zerknęłam na zegarek – o rany to jest już tak późno??

- dopiero jesteś tu półtorej godziny i już uważasz, że jest już tak późno? – zaśmiała się

- nie to miałam na myśli umówiłam się z chłopakiem poznanym w samolocie –uśmiechnęłam się widząc we wspomnieniach chłopaka w okularach

- uu… a kto to i dlaczego się umówiłaś z chłopakiem którego ledwo zansz?? – spytała się moja mama

- ma na imię Marcel jest strasznie podobny do Harrego dziwi mnie to uderzające podobieństwo –znów mimowolnie się uśmiechnęłam – strasznie go polubiłam, a poza tym on tu nikogo nie zna oprócz mnie, przyjechał zwiedzić Warszawę i obiecałam mu je pokazać.

- a i bym zapomniała dzwonił dziś Dominik – powiedziała moja rodzicielką idąc do kuchni

- a co chciał?? –spytałam zerkając w swoje odbicie

- pytał się kiedy przyjeżdżasz do polski – powiedziała

- zadzwonię do niego jak wrócę – powiedziałam i wzięłam swoje walizki – idę do pokoju

- dobrze – krzyknęła wychylając się z kuchni

Poszłam do pokoju się przygotować na wyjście na miasto z Marcelem. Chcę mu pokazać też trochę Warszawy nocą, ona w tedy jest piękna potrafi zadziwić człowieka. Kiedy jestem już gotowa i biorę telefon do ręki dzwoni do mnie Marcel

* rozmowa telefoniczna *

- hej – powiedziałam

- hej i  co dalej chcesz mnie oprowadzać?? – spytał

- tak, to gdzie mam po ciebie przyjechać?? – spytałam

- jestem w hotelu nowotel na ulicy 1 sierpnia wiesz może gdzie to jest?? – spytał

- no jasne strasznie mi się on podobał w dzieciństwie – powiedziałam – a tak ogólnie to mieszkam niedaleko ze dwie przecznice będzie, więc za ile po ciebie pojechać??

- to może bądź za pół godziny pod hotelem ok.?

- okej nie ma sprawy do zobaczenia

- pa Lucy – powiedział i się rozłączył

 

* koniec rozmowy*

 

Zerknęłam na wyświetlacz telefonu dwa nieodebrane połączenia od Hazzy, sześć od Nialla i dwie od Liama. Jako pierwszego wybrałam Nialla. Rozmawiałam z nim, ale oboje się dużo dowiedzieliśmy np. on ode mnie że poznałam Marcela, ale nie mówiłam mu o podobieństwie do Harrego. Ja od niego się dowiedziałam, że Harry zniknął i nie wiedzą gdzie jest i nie odbiera od nich telefonów, dlatego tez dzwonił do mnie Liam. Więc postanowiłam zadzwonić do Harrego powiedzieć mu żeby zadzwonił do chłopaków i powiedział gdzie jest, bo się o niego martwią. Nasza rozmowa trwała o wiele krócej niż moja z Niallem, oczywiście ja zaczęłam na niego krzyczeć i wyszło na to że znów się pożarliśmy.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej kochani mam ostatnio o wiele większy przypływ weny i więcej czasu, więc dzięki temu możliwe, że niedługo skończę pisać. Może i źle, że bohaterowie nie są już razem, ale dzięki temu wreszcie dochodzimy do końca. Ale powiem wam, że będziecie zaskoczeni końcem tak samo jak ja.
Kocham was mimo, że jest was niewiele i, że tego nie komentujecie.
Pozdrawiam was i całuję Nadia :* :* :* :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz