Rozdział XIV
Obudziłam się z samego rana ze strasznym bólem głowy.
Niestety nic na to nie poradzę, mogę jedynie wziąć leki przeciw bólowe, ale to
dopiero po śniadaniu. Poszłam szybko do łazienki umyłam się umalowałam itp.
itd. Wyszła z łazienki i poszłam do garderoby ubrać się w jakieś ciuchy (zostawiłam
tu perę rzeczy bo ja i tak tu niedługo wrócę). Po raz pierwszy dość szybko
wybrałam zestaw, w który się ubiorę. Zeszłam do kuchni żeby zrobić sobie
śniadanie, ale jakiś ktoś mnie w tym wyręczył zostawiając mi karteczkę a mówiąc
ktoś myślę i mówię Harry. Odkąd zerwaliśmy i jest w domu dostaję tak śniadania,
obiady i kolację. Sam mi tego nie da tylko zostawia w kuchni z karteczką.
„Lucy
Mam nadzieje
że mi wybaczysz to wszystko i o mnie nie zapomnisz. Wiem że bardzo cię
skrzywdziłem, ale inaczej nie mogłem. Przepraszam.
PS. To tak
na pożegnanie śniadanie miało być do łóżka, ale za bardzo się śpieszyłem. Pa
może się jeszcze dziś zobaczymy przed twoim wylotem.
Kocham cię mocno
Harry XD
Tęsknie „
- ja też
tęsknię Hazz i to bardzo – powiedziałam sama do siebie i usiadłam do śniadania.
Dla mnie może i nawet tego było aż za dużo. Były owoce pokrojone w serca,
kwadraciki itp., naleśniki, truskawki w czekoladzie białej i mlecznej, było
wszystko co ja najbardziej uwielbiam. Właśnie dlatego wiem że mnie kocha w tych
liścikach które pisze i w tym wszystkim co robi, ale nie wiem jaka to jest
miłość. Żałuję że dziś już wyjeżdżam, chociaż sama nie wiem. Tęsknie za rodziną
i za przyjaciółmi. Spakowana jestem od wczoraj, gitarę tu zostawiam, bo w domu
mam jeszcze jedną. Więc bez zastanowienia idę do pokoju biorę gitarę do ręki,
siadam na łóżku i zaczynam grać. Na samym początku nie wiem co po prostu
brzdąkam, potem już zaczynam sobie przypominać chwyty do mojej ulubionej
piosenki i zaczynam ją śpiewać. Potem kolejną i kolejną. Łzy zaczynają mi
lecieć po policzkach. Sama nie wiem kiedy przyszedł tu do mnie Harry.
- pięknie
śpiewasz – powiedział uśmiechając się do mnie.
- Harry
proszę cię wyjdź – powiedziałam
- czemu
płakałaś jak to śpiewałaś i o czym są te piosenki możesz mi przetłumaczyć
tekst, bo jakoś nie znam tego języka – powiedział ścierając z mojego policzka
resztki łez
- Harry
proszę –powiedziałam błagalnie naprawdę każde spotkanie z nim jest dla mnie
ciężkie
- ja też cię
proszę – przybliżył się do mnie i mnie przytulił – nie lubię patrzeć jak
płaczesz. Więc proszę nie płacz, mówiłem ci to zawsze
- wiem tylko
… że ja nie potrafię nie płakać – powiedziałam odsuwając go od siebie. – i jak
chcesz znać tłumaczenie tego co śpiewałam to podam ci tytuły i sobie je znajdziesz
w necie, a teraz proszę cię wyjdź, bo ja muszę już jechać.
Wstałam z
łóżka i odstawiłam swoją gitarę na miejsce. Wzięłam walizki i zaczęłam się
kierować do schodów, postawiłam je tam i wróciłam do pokoju.
- mogę cię
chociaż odwieźć na lotnisko?? –spytał – proszę zależy mi na tym bardzo.
- nie Harry
ty nie rozumiesz?? –spytałam ze łzami w oczach – ranisz mnie, ranisz mnie
wszystkim co robisz każdym tym twoim dennym gestem, każdym słowem. Proszę cię
idź do tej swojej Taylor, bo wiem że ona tu jest w Londynie, a mi daj święty
spokój! – krzyknęłam na niego – Proszę cię … - łkałam – jeśli ci … jakoś w
ogóle … na mnie zależy … to … proszę zostaw mnie … proszę zostaw mnie w spokoju
- jeżeli
tego właśnie chcesz to, to zrobię – podszedł do mnie na niebezpieczną odległość
– ale po jednym warunkiem
- słucham
cię jakim, ale najpierw zadzwonię po taksówkę – odeszłam od niego i zadzwoniłam
po taksówkę – no teraz cię słucham masz najwięcej 5 minut.
- proszę nie
wyjeżdżaj na zawsze, wróć tu do nas – ujął moje policzki w dłonie – proszę wróć
– pochylił się i pocałował mnie chciałam się oderwać, przerwać to wszystko
- Harry ty
masz dziewczynę – powiedziałam jak tylko się ode mnie oderwał
- ale ja jej
nie kocham, ja muszę udawać ten związek, bo tak mi kazał Paul – powiedział i za
chwilę złapał się za buzię jak by coś złego powiedział
- jak to ci
kazał??- spytałam
- to
wszystko jest dla rozgłosu, nie chciałem tego. Naprawdę – złapał mnie za moje
ręce – tego dnia co poszedłem coś załatwić tego dnia co się wybudziłaś poszedłem
o nas walczyć, ale zagroził mi, że jeżeli nie dotrzymam umowy do końca stycznia
to wyrzuci mnie z zespołu. Nie wiedziałem co mam robić, kocham to co robię, ale
ciebie też kocham.
- czyli
wybrałeś sławę niż mnie?? – spytałam – sława jest dla ciebie ważniejsza niż
ja?? Jesteś żałosny nie znam gorszej osoby od ciebie
- nie to nie
tak ja jeszcze nie podjąłem decyzji – mówił na swoją obronę
- jak to nie
Harry?? Zrywając ze mną podjąłeś decyzję, potrzebujesz bardziej sławy niż
miłości. – jak to mówiłam łzy znów mi ciekły – jak cię poznałam to myślałam że
jesteś inną osobą, ale w imię sławy zerwałeś ze mną, potem jak się spotykamy po
2 latach i myślę, że się zmieniłeś to znów robisz to samo zrywasz ze mną w imię
tej twojej cholernej, kurwa sławy! – wydarłam się na niego i poszłam do pokoju
Nialla żeby mi pomógł znieść bagaże i je zapakować do taksówki która zaraz
powinna być. – Niall pomożesz mi znieść bagaże??
- tak jasne,
a gdzie mam lecieć za dwa tygodnie, bo jak obiecałem to mam do ciebie
przylecieć, jak będę miał wolne??
- masz
lecieć do Polski na lotnisko Chopina w Warszawie – powiedziałam z uśmiechem do
blondyna
- napiszę
jeszcze do ciebie w tej sprawię lub do Justi – uśmiechnął się – już się za nią
stęskniłem, a ty??
- tak Niall
też się za nią stęskniłam – znów się do niego uśmiechnęłam – a teraz choć bo
taksówka pewnie już przyjechała
- co??? Ty
chcesz jechać taksówką?? – spytał – a na którą masz lot?? Bo jest już 11:36a.m
- lot mam na
2:00p.m i tak jadę taksówką – skierowałam się do drzwi
- nie, nie
pojedziesz pod żadnym pozorem taksówką, ja cię zawiozę i bez żadnego „ale”
zrozumiano?? – spytał
- ale …
-
powiedziałem że bez „ale” prawda
- okej niech
ci będzie, ale dasz się chociaż wziąć na kawę – poruszyłam zabawnie brwiami na
co blondyn się zaśmiał
- nie ma
sprawy, a teraz choć powiem twojemu taksówkarzowi, że może jechać – uśmiechnął
się do mnie i poszedł na dół. Po chwili byłam zachwalę też na dole.
Ten czas
spędzony z Niallem przed wyjazdem i po z posiadłości minął nam bardzo dobrze,
bo dużo sobie żartowaliśmy i śmieliśmy się ze swoich przygód z dzieciństwa. Jak
dojechaliśmy na lotnisko, byliśmy jeszcze pół godzimy przed odprawą, więc
poszliśmy do Starbucksa.
* pół godziny później *
- pa Niall do
zobaczenia niedługo – pomachałam do chłopaka idąc na odprawę.
- pa Luc!! –
krzyknął do mnie bo byliśmy już daleko od siebię.
- bardzo
ładne masz imię – usłyszałam za sobą znaną mi chrypkę
- tak Harry
doceniam to, ale mam to akurat gdzieś – mówiłam nie odkręcając się do chłopaka.
- przepraszam,
ale …
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------Przepraszam kochani za to opuźnienie, ale nie mogłamostatnio niczego dodać, bo byłam bardzo zajęta. Wiecie sylwester i te sprawy, ale oprucz tego net mi siadł, bo zużyłam cały limit na internet po raz 2 w tamtym miesiącu i nie chciałam go dokupywać.
A no i mam zamiar dodać nową postać, które pojawią się najprawdopodobniej w następnym rozdziale jeden ma naimię Marcel, który będzie odgrywał kluczową rolę, przez parę rozdziałw. Także pojawi się pewien chłopak,( którego imienia na razie nie zdradzę) który pocieszał Lucy po zerwaniu z Hazzą i teraz też będzie, który także odegra kluczową rolę. Nie będę więcej pisał i zdradzała wszystkiego. Obie postacie pojawią się niedługo także w zakładce bohaterowie i będziecie mogli się więcej dowiedzieć o chlopaku bez imienia.
Pozdrawiam i całuję Nadia :*:*:*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz