czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział XIV


Rozdział XIV

 

Obudziłam się z samego rana ze strasznym bólem głowy. Niestety nic na to nie poradzę, mogę jedynie wziąć leki przeciw bólowe, ale to dopiero po śniadaniu. Poszłam szybko do łazienki umyłam się umalowałam itp. itd. Wyszła z łazienki i poszłam do garderoby ubrać się w jakieś ciuchy (zostawiłam tu perę rzeczy bo ja i tak tu niedługo wrócę). Po raz pierwszy dość szybko wybrałam zestaw, w który się ubiorę. Zeszłam do kuchni żeby zrobić sobie śniadanie, ale jakiś ktoś mnie w tym wyręczył zostawiając mi karteczkę a mówiąc ktoś myślę i mówię Harry. Odkąd zerwaliśmy i jest w domu dostaję tak śniadania, obiady i kolację. Sam mi tego nie da tylko zostawia w kuchni z karteczką.

 

 

„Lucy

Mam nadzieje że mi wybaczysz to wszystko i o mnie nie zapomnisz. Wiem że bardzo cię skrzywdziłem, ale inaczej nie mogłem. Przepraszam.

PS. To tak na pożegnanie śniadanie miało być do łóżka, ale za bardzo się śpieszyłem. Pa może się jeszcze dziś zobaczymy przed twoim wylotem.

Kocham cię mocno

Harry XD

Tęsknie „

 

 

 

- ja też tęsknię Hazz i to bardzo – powiedziałam sama do siebie i usiadłam do śniadania. Dla mnie może i nawet tego było aż za dużo. Były owoce pokrojone w serca, kwadraciki itp., naleśniki, truskawki w czekoladzie białej i mlecznej, było wszystko co ja najbardziej uwielbiam. Właśnie dlatego wiem że mnie kocha w tych liścikach które pisze i w tym wszystkim co robi, ale nie wiem jaka to jest miłość. Żałuję że dziś już wyjeżdżam, chociaż sama nie wiem. Tęsknie za rodziną i za przyjaciółmi. Spakowana jestem od wczoraj, gitarę tu zostawiam, bo w domu mam jeszcze jedną. Więc bez zastanowienia idę do pokoju biorę gitarę do ręki, siadam na łóżku i zaczynam grać. Na samym początku nie wiem co po prostu brzdąkam, potem już zaczynam sobie przypominać chwyty do mojej ulubionej piosenki i zaczynam ją śpiewać. Potem kolejną i kolejną. Łzy zaczynają mi lecieć po policzkach. Sama nie wiem kiedy przyszedł tu do mnie Harry.

- pięknie śpiewasz – powiedział uśmiechając się do mnie.

- Harry proszę cię wyjdź – powiedziałam

- czemu płakałaś jak to śpiewałaś i o czym są te piosenki możesz mi przetłumaczyć tekst, bo jakoś nie znam tego języka – powiedział ścierając z mojego policzka resztki łez

- Harry proszę –powiedziałam błagalnie naprawdę każde spotkanie z nim jest dla mnie ciężkie

- ja też cię proszę – przybliżył się do mnie i mnie przytulił – nie lubię patrzeć jak płaczesz. Więc proszę nie płacz, mówiłem ci to zawsze

- wiem tylko … że ja nie potrafię nie płakać – powiedziałam odsuwając go od siebie. – i jak chcesz znać tłumaczenie tego co śpiewałam to podam ci tytuły i sobie je znajdziesz w necie, a teraz proszę cię wyjdź, bo ja muszę już jechać.

Wstałam z łóżka i odstawiłam swoją gitarę na miejsce. Wzięłam walizki i zaczęłam się kierować do schodów, postawiłam je tam i wróciłam do pokoju.

- mogę cię chociaż odwieźć na lotnisko?? –spytał – proszę zależy mi na tym bardzo.

- nie Harry ty nie rozumiesz?? –spytałam ze łzami w oczach – ranisz mnie, ranisz mnie wszystkim co robisz każdym tym twoim dennym gestem, każdym słowem. Proszę cię idź do tej swojej Taylor, bo wiem że ona tu jest w Londynie, a mi daj święty spokój! – krzyknęłam na niego – Proszę cię … - łkałam – jeśli ci … jakoś w ogóle … na mnie zależy … to … proszę zostaw mnie … proszę zostaw mnie w spokoju

- jeżeli tego właśnie chcesz to, to zrobię – podszedł do mnie na niebezpieczną odległość – ale po jednym warunkiem

- słucham cię jakim, ale najpierw zadzwonię po taksówkę – odeszłam od niego i zadzwoniłam po taksówkę – no teraz cię słucham masz najwięcej 5 minut.

- proszę nie wyjeżdżaj na zawsze, wróć tu do nas – ujął moje policzki w dłonie – proszę wróć – pochylił się i pocałował mnie chciałam się oderwać, przerwać to wszystko

- Harry ty masz dziewczynę – powiedziałam jak tylko się ode mnie oderwał

- ale ja jej nie kocham, ja muszę udawać ten związek, bo tak mi kazał Paul – powiedział i za chwilę złapał się za buzię jak by coś złego powiedział

- jak to ci kazał??- spytałam

- to wszystko jest dla rozgłosu, nie chciałem tego. Naprawdę – złapał mnie za moje ręce – tego dnia co poszedłem coś załatwić tego dnia co się wybudziłaś poszedłem o nas walczyć, ale zagroził mi, że jeżeli nie dotrzymam umowy do końca stycznia to wyrzuci mnie z zespołu. Nie wiedziałem co mam robić, kocham to co robię, ale ciebie też kocham.

- czyli wybrałeś sławę niż mnie?? – spytałam – sława jest dla ciebie ważniejsza niż ja?? Jesteś żałosny nie znam gorszej osoby od ciebie

- nie to nie tak ja jeszcze nie podjąłem decyzji – mówił na swoją obronę

- jak to nie Harry?? Zrywając ze mną podjąłeś decyzję, potrzebujesz bardziej sławy niż miłości. – jak to mówiłam łzy znów mi ciekły – jak cię poznałam to myślałam że jesteś inną osobą, ale w imię sławy zerwałeś ze mną, potem jak się spotykamy po 2 latach i myślę, że się zmieniłeś to znów robisz to samo zrywasz ze mną w imię tej twojej cholernej, kurwa sławy! – wydarłam się na niego i poszłam do pokoju Nialla żeby mi pomógł znieść bagaże i je zapakować do taksówki która zaraz powinna być. – Niall pomożesz mi znieść bagaże??

- tak jasne, a gdzie mam lecieć za dwa tygodnie, bo jak obiecałem to mam do ciebie przylecieć, jak będę miał wolne??

- masz lecieć do Polski na lotnisko Chopina w Warszawie – powiedziałam z uśmiechem do blondyna

- napiszę jeszcze do ciebie w tej sprawię lub do Justi – uśmiechnął się – już się za nią stęskniłem, a ty??

- tak Niall też się za nią stęskniłam – znów się do niego uśmiechnęłam – a teraz choć bo taksówka pewnie już przyjechała

- co??? Ty chcesz jechać taksówką?? – spytał – a na którą masz lot?? Bo jest już 11:36a.m

- lot mam na 2:00p.m i tak jadę taksówką – skierowałam się do drzwi

- nie, nie pojedziesz pod żadnym pozorem taksówką, ja cię zawiozę i bez żadnego „ale” zrozumiano?? – spytał

- ale …

- powiedziałem że bez „ale” prawda

- okej niech ci będzie, ale dasz się chociaż wziąć na kawę – poruszyłam zabawnie brwiami na co blondyn się zaśmiał

- nie ma sprawy, a teraz choć powiem twojemu taksówkarzowi, że może jechać – uśmiechnął się do mnie i poszedł na dół. Po chwili byłam zachwalę też na dole.

Ten czas spędzony z Niallem przed wyjazdem i po z posiadłości minął nam bardzo dobrze, bo dużo sobie żartowaliśmy i śmieliśmy się ze swoich przygód z dzieciństwa. Jak dojechaliśmy na lotnisko, byliśmy jeszcze pół godzimy przed odprawą, więc poszliśmy do Starbucksa.

 

* pół godziny później *

 

- pa Niall do zobaczenia niedługo – pomachałam do chłopaka idąc na odprawę.

- pa Luc!! – krzyknął do mnie bo byliśmy już daleko od siebię.

- bardzo ładne masz imię – usłyszałam za sobą znaną mi chrypkę

- tak Harry doceniam to, ale mam to akurat gdzieś – mówiłam nie odkręcając się do chłopaka.

- przepraszam, ale …
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam kochani za to opuźnienie, ale nie mogłamostatnio niczego dodać, bo byłam bardzo zajęta. Wiecie sylwester i te sprawy, ale oprucz tego net mi siadł, bo zużyłam cały limit na internet po raz 2 w tamtym miesiącu i nie chciałam go dokupywać.
A no i mam zamiar dodać nową postać, które pojawią się najprawdopodobniej w następnym rozdziale jeden ma naimię Marcel, który będzie odgrywał kluczową rolę, przez parę rozdziałw. Także pojawi się pewien chłopak,( którego imienia na razie nie zdradzę) który pocieszał Lucy po zerwaniu z Hazzą i teraz też będzie, który także odegra kluczową rolę. Nie będę więcej pisał i zdradzała wszystkiego. Obie postacie pojawią się niedługo także w zakładce bohaterowie i będziecie mogli się więcej dowiedzieć o chlopaku bez imienia.
Pozdrawiam i całuję Nadia :*:*:*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz