poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział XIII cz.II


Rozdział XIII

Część II

 

*3 godziny później*

 

Czekam na jakąkolwiek wieść od lekarzy ponad trzy godziny, nie wiem co się dzieję. Strasznie się boję, mój umysł pisze już najgorsze scenariusze. Kocham ją i chcę żeby żyła i mam taką nadzieję, że przeżyje.

- czy pan Harry Styles??? – spytał się mnie lekarz podchodzący do mnie

- tak – powiedziałem – czy coś się stało??

- zapraszam do mojego gabinetu musimy porozmawiać – powiedział i zaczął iść. – zapraszam – wskazał ręką żebym wszedł do jego gabinetu jak doszliśmy.

- więc o czym pan chciał  ze mną porozmawiać?? – spytałem

- pana narzeczona się wybudziła ze śpiączki – powiedział -  niestety to bardzo źle …- przerwałem mu

- czemu ??

- bo pani Lucy nie może obciążać mózgu jej stan na to nie pozwala – zaczął mówić do mnie jak do jakiegoś półgłówka – ona jest za słaba i każde mniejsze podenerwowanie może spowodować, że ten krwiak może pęknąć

- ale jak to mówił pan że jest mały i trzeba czekać aż sam zacznie się wchłaniać – wstałem z krzesła i zacząłem chodzić po gabinecie doktora

- niestety, ale się powiększył i to w bardzo szybkim tempie, sam nie wiem jak to możliwe – odparł zmęczony

- a mogę się z nią choć na chwilkę zobaczyć?? – spytałem

- tak ale ona ma bardzo duże zaniki pamięci … przykro mi – powiedział a ja szybko wyszedłem z jego gabinetu.

Teraz była dla mnie najważniejsza Lucy, muszę zrobić wszystko żeby wyzdrowiała za bardzo ją kocham żeby ją stracić. A jak ją bym stracił moje życie nie miało by już najmniejszego sensu, wszystko nie było by już takie samo.

Wszedłem do jej sali, leżała tam blada, drobna i krucha dziewczyna po za którą świata nie widzę, bo tak ją mocno kocham. Podszedłem do jej łóżka i usiadłem na krześle.

- cześć – uśmiechnąłem się do niej lekko ujmując jej drobną rączkę w moje duże nie wymiarowe ręce – jak się czujesz??

- cześć harry – powiedziała niepewnie – trochę boli mnie głowa, a tak w ogóle to dlaczego ja tu leże??

-a wiesz który dziś mamy?? – odpowiedziałem pytaniem na pytanie

- nie pamiętasz?? dziś mija miesiąc jak chodzimy razem, nie pamiętasz dziś mieliśmy iść do tej knajpki na przeciwko piekarni w której pracowałeś – zaśmiała się, ona nie pamięta nie pamięta tych dennych 2 lat rozłąki i tych ostatnich dwóch miesięcy. Zacząłem płakać – Hazz przecież nic się nie stało, że zapomniałeś- uśmiechneła się pocieszająco

- Luc kochanie to nie o to chodzi, ale teraz nie mogę ci powiedzieć, opowiem ci dopiero jak wyzdrowiejesz i wyjdziesz ze szpitala kotku dobrze?? – ucałowałem ją w czoło – ja muszę wyjść i coś załatwić, a potem znów do ciebie przyjdę pa

- pa – uśmiechnęła się do mnie i wyszedłem z sali.

Poszedłem do Nialla, poprosiłem go żeby mnie informował o stanie Lucy, bo w końcu muszę załatwić parę spraw z Modest.

*godzinę później*

Właśnie siedzę w biurze mojego menadżera i kłócę się z nim o to żeby skończyć ten chory związek z Tay. Niestety na razie mi to nie wychodzi, bo on cały czas swoje.

- zrozum to w końcu ja jej nie kocham i nie pokocham, bo ja tylko kocham Lucy i tego nikt i nic nie zmieni rozumiesz. – powiedziałem już mega wkurzony

- mam to gdzieś co ty czujesz ważne żebyście mieli rozgłos, więc przynajmniej do sylwestra musisz z nią być zrozumiano??

- nie, nie chcę żadnej okłamywać, a zwłaszcza Luc ona jest dla mnie wszystkim – powiedziałem i już chciałem wyjść

- ale ty nie masz wyboru ty musisz robić co ci każę bo masz podpisaną z nami umowę – no i tu miał rację – musisz być z panną Swift do końca stycznia i jeśli coś powiesz lub zrobisz źle to w każdej chwili możesz zostać wyrzucony z zespołu- powiedział i się uśmiechną tryumfalnie

- miało być do sylwestra – i znów zacząłem się kłócić

- no tak, ale że mnie zdenerwowałeś przedłużam ci to, chyba że panna Swift powie, że chce z tobą zerwać lub z tobą zerwie to w tedy umowa jest skończona wcześniej. Więc do widzenia – powiedział i usiadł na krzesło odkręcając się do mnie tyłem – nie słyszę jak wychodzisz Styles

- na razie – powiedziałem i wyszedłem trzaskając drzwiami.

 

* w tym samym czasie oczami Lucy *

 

Do pokoju wszedł jakiś blondyn czułam że go skądś znam ale nie wiem skąd.

- cześć Lucy – podszedł do mnie uśmiechając się – pamiętasz mnie??

- przepraszam, ale … - nagle złapał mnie okropny ból głowy i sobie przypomniałam kim jest – tak pamiętam Niall

- Lucy – uśmiechnął się jeszcze szerzej i mnie przytulił w tedy coś poczułam takie jakby motylki, ale to nie możliwe

- jak się cieszę, że tu jesteś – uśmiechnęłam się do chłopaka radośnie

- a dużo nie pamiętasz??

- chyba tak, bo jak Hazza się mnie spytał który dziś mamy i mu powiedziałam, że dziś obchodzimy miesięcznice naszego związku to się zamyślił i posmutniał sama nie wiem czemu – potrzebowałam kogoś pocałować tak bardzo

- a dokładniej możesz powiedzieć datę dnia?? – spytała zamyślony

- no dobrze dziś mamy 29 sierpnia 2010r. – powiedziałam uśmiechając się do blondyna któremu zrzedła mina

- przepraszam Lucy ale dziś mamy 23 sierpnia 2012r. – zdziwił mnie przecież to nie możliwe chociaż Hazza nie wyglądał tak jak go pamiętam.

- to żart??? Prawda?? – spytałam i po policzkach zazeły spływać mi łzy, dlaczego nie pamiętam tych dwóch lat co się przez nie stało, co się stało że leże w szpitalu? – Niall !! –krzyknęłam na chłopaka – odpowiedz

- Lucy miałaś wypadek … - przerwał i na mnie spojrzał – pokłóciłaś się z Harrym wybiegłaś ze szpitala prosto pod samochód

- a dlaczego byłam w tedy w szpitalu i o co się pokłóciłam z Harrym???

-  może to nie ja ci powinienem o wszystkim mówić tylko harry ja tylko tu mam cię pilnować i informować go co z twoim stanem – powiedział i wstał – muszę iść, bo zgłodniałem, niedługo przyjdę

- nie ma sprawy pa – położyłam się i zasnęłam.

 

 

* miesiąc później *

 

Wróciłam do domu chłopaków trzy dni temu, bardzo się cieszę. Wiem dlaczego nie pamiętałam tak dużo rzeczy. Harry mi wszystko wyjaśnił, powiedział dlaczego niczego nie pamiętałam, tylko z jednym wyjątkiem nic nie chciał mi powiedzieć dlaczego wybiegłam ze szpitala. A tak właściwie to my już z Harrym nie jesteśmy razem, było to dla mnie ciężkie, bo znów mu się dałam podejść. Kiedy już  nie mogłam wytrzymać jego obecności i zaczęłam na niego krzyczeć żeby wyszedł i mój stan bardzo się pogorszył i zabrali mnie na salę operacyjną. Nie mam już krwiaka, pamięć mi wróciła i na dzień dzisiejszy nie mam zamiaru wrócić do Hazzy mimo to że go strasznie kocham. Przypomniałam sobie dlaczego wybiegłam ze szpitala i co w nim robiłam. Jutro jadę do polski żeby odpocząć od tego wszystkiego a zwłaszcza od Harrego nie mam siły być z nim i go widzieć. Mój ból jest straszny moje serce jest połamane na tysiące kawałeczków. A właśnie Justi wróciła do polski jakiś tydzień temu trochę późno ale co tam, nadal jest z Niallem, denerwuje mnie to bo chciałam z  nim pobyć sama, a nie mogłam. Ślub Kami i Piotrka się odbył. Chcieli go odwołać do czasu kiedy wyzdrowieję, ale poprosiłam ich żeby go nie odwoływali, a w zamian nosili cały czas przy sobie kamerę, która przekazywała mi wszystko co się tam działo. Długo by mówić co wydarzyło się przez ten miesiąc.

----------------------------------------------------------------------------------------
Postaram się dodać jutro nowy rozdział.
Kocham, pozdrawiam i całuję Nadia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz