niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział XIII cz. I

Rozdział XIII cz. I

 

Na samym początku chciałabym złozyć wam życzenia świąteczne, bo nie wiem zy dam radeje złożyć w Wigilię lub w Boże Narodzenie. Więc ...

Dziś śle Wam życzenia,

by fajniej w duszy było,

Aby Wam się dłużej żyło,

Aby szczęścia i radości,

Pomyślności i miłości,

Z życia nigdy nie ubyło,

Aby Wam się lepiej żyło.

W życiu bez smutku i cierpienia,

Oto moje są życzenia.

Nadia :* :* :*

Bardzo Was wszyskich mocno koffam :*:*

 

 

Czekałem aż coś mi powiedzą na jej temat, ale nikt nic nie chciał mi powiedzieć. Siedziałem i myślałem, myślałem nad tym jak mogłem o nią nie walczyć, przecież ona jest taka niewinna i krucha. To przeze mnie wpadła pod samochód, to przeze mnie jest w szpitalu. Za bardzo ją kocham by ją stracić, ale muszę też trzymać się umowy którą zawarłem z Modest. Będę musiał się pokazywać z Taylor, tak długo jak będzie trzeba. Nagle otworzyły się drzwi od sali Lucy i wyszedł z nich lekarz.
- czy pan jest kimś z rodziny?? – spytał się mnie
- tak jestem jej narzeczonym – odpowiedziałem podchodząc do mężczyzny, wiem że nie ładnie kłamać, ale chciałem wiedzieć najwięcej, bo z tego wszystkiego zapomniałem zadzwonić do Piotrka.
- więc mam dobrą i złą wiadomość … - powiedział poważnym głosem – ale najpierw zapraszam pana do mojego gabinetu
- dobrze – powiedziałem i poszedłem za lekarzem
- więc którą chce pan usłyszeć najsampierw?? – spytał
- może tą złą – powiedziałem
- niestety pani Milewska ma krwiaka w mózgu, a dobra jest taka że krwiak jest mały i powinien się wchłonąć dość szybko – powiedział bez żadnych uczuć
- a czy ten krwiak to coś poważnego?? Czy nie można go usunąć operacyjnie??
- niestety ale tak jest najcięższym następstwem urazu głowy, przykro mi, ale ten krwiak nie zalicza się do wycięcia – powiedział patrząc mi prosto w oczy w których mogłem zobaczyć współczucie – pani Milewska niestety nie ma dużego krwiaka tylko małego, bo ma on zaledwie ok. 1 cm. Więc nie jest potrzebna operacja, bo sam się zacznie wchłaniać.
- czyli ma chodzić z krwiakiem?? – spytałem lekko podirytowany
- niestety, ale tak – powiedział – przepraszam, ale muszę iść do swoich pacjentów.
Po tych słowach wstałem i wyszedłem z zawrotną prędkością, ale za chwile znów poszedłem do lekarza.
- przepraszam, a czy mogę do niej teraz pójść? – spytałem
- tak, ale nie porozmawia pan z nią, bo jest w śpiączce farmakologicznej. – powiedział powoli kierując się w stronę drzwi
- dobrze, a długo w niej będzie? – zadałem kolejne pytanie
- jeszcze nie wiemy, sami się zastanawiamy kiedy ją wybudzić, ale będziemy się starać przetrzymać ją w niej jakiś tydzień. – powiedział i wyszedł z gabinetu a ja za nim.
- dziękuję – powiedziałem i poszedłem w stronę pokoju w którym leży Justi, żeby powiedzieć Niallowi.
Jak doszedłem do drzwi prowadzących do pokoju Justi usłyszałem głośne śmiechy. Śmieli się w najlepsze, a ja stałem tam i myślałem co będzie dalej. Zastanawiałem się czy my z Lucy będziemy kiedyś tacy szczęśliwi. W końcu postanowiłem wejść i poprosić Nialla żeby porozmawiał ze mną osobności.
- Niall możemy pogadać?? – spytałem
- tak jasne, ale co ty tu robisz? A z resztą nie ważne mów co chcesz – powiedział trochę nie zadowolony, bo chyba w czymś im przerwałem.
- a możemy porozmawiać we dwóch?? – spytałem
- wiesz … - spojrzałem na niego błagalnym wzrokiem – no dobra ok. choć
Wyszliśmy z sali i łzy stanęły mi w oczach.
 
- Harry co się stało – spytał z niepokojem Niall
- Lucy … Lucy  …- nie mogłem nic powiedzieć, jedna łza poleciała po moim policzku
- co Lucy?? – spytał – coś jej się stało?? – kolejne pytanie padło z jego ust, ale ja nic nie powiedziałem tylko kiwnąłem głową na tak, bo nie byłem wstanie nic więcej zrobić. – co jej się stało?? – nic nie odpowiedziałem – do jasnej cholery powiesz mi w końcu co się stało czy będziesz tak stał???
- Lucy … ona … - mówiłem z przerwami – ona … ma … krwiaka – w tedy już nie wytrzymałem i dałem upust emocją łzy leciały mi po policzkach i z tej całej bezradności usiadłem na krześle i zakryłem twarz rękoma żeby nie było widać moich łez. Niall do mnie podszedł i poklepał mnie po plecach na pocieszenie, ale to nic nie dało
- Harry, a co powiedział lekarz? – spytał zatroskany
- powiedział, że nie zrobią operacji ani nic w tym stylu, bo krwiak jest za mały na takie operacje – powiedziałem zawiedzionym głosem – lekarz powiedział jeszcze że trzeba czekać aż sam się wchłonie
 - czyli nie jest tak źle, powinieneś się cieszyć, że z nią wszystko w porządku. – powiedział
- nie jestem szczęśliwy, bo to przeze mnie ma tego krwiaka – powiedziałem wstając
- jak to??
- bo jak ona wybiegła ze szpitala wpadła prosto pod samochód – powiedziałem nadal płacząc jak małe dziecko
- Harry, wszystko będzie dobrze wszystko się jakoś ułoży – powiedział mi, skąd on mógł wiedzieć, że wszystko będzie dobrze.
 - niby skąd ty to możesz wiedzieć?? - spytałem
- bo też mało co nie straciłem kogoś bardzo ważnego i sądze, że wam też się ułoży i Lucy wydobrzeje – powiedział i podszedł do mnie – a teraz idź i porozmawiaj z nią
- nie mogę, bo jest w śpiączce, ale mam do ciebie prośbę mógłbyś posiedzieć z nią do póki nie wrócę musze pojechać i coś ważnego załatwić.  A i nie mów nic na razie Justi nie chce jej martwić i tak  dużo już przeszła.
- dobrze na razie nic jej nie powiem – odparł – zaraz wrócę tylko powiem Justi, że idę na miasto coś przegryźć
- spoko nie ma sprawy – nie czekałem długo, bo po chwili wyszedł zadowolony blondyn – choć zaprowadzę cię do niej, tylko proszę dzwoń jak tylko będzie się coś działo z nią.
- nie ma sprawy po to się ma przyjaciół i przepraszam może nie powinienem o tym rozmawiać z tobą w szpitalu – powiedział ze spuszczoną głową.
- było minęło – jak to powiedziałem doszliśmy do pokoju w którym była Lucy – to ja już będę uciekać tylko na chwilkę do niej wejdę poczekasz tu chwilę??
- tak nie ma sprawy
Poszedłem do niej, leżałam na łóżku taka drobna, krucha i niewinna. Podeszłem do niej i pocałowałem ją w czoło policzek i ręce. Usiadłem na chwilę i złapałem jej drobniutką rączek.
- kocham ciebie mocno Lucy i jadę o nas zawalczyć, bo nie dam rady bez ciebie żyć jesteś dla mnie wszystkim – jak to powiedziałem coś a raczej ktoś ścisnął mi lekko moją rękę i usłyszałem jak maszyny podłączone do mojego całego świata zaczęły głośno piszczeć. Zaraz wpadli lekarze i mnie wprosili.
- co się stało?? - usłyszałem za sobą głos Nialla
- nie wiem … ja … ja tylko  powiedziałem że ją kochał potem poczułem uściśnięcie w dłoń i za chwilę maszyny zaczęły piszczeć – znów usiadłem i zakryłem twarz w dłoniach.
 
 
-----------------------------------------------------------------------------------------
 
Hej kochani dodaje dziś nowy rozdzialik tak specjalnie przed świętami. Mam nadzieję, że się cieszycie z tego, że dodałam go. Mam nadzieję, że się wam spodobał. Pozdrawiam i całuję Nadia :* :* :* :*


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz