czwartek, 23 lipca 2015

Rozdział VIII

* 3 tygodnie później *


Wstałam dziś bardzo wcześnie, bo dziś ma przyjechać do nas Harry po raz pierwszy odkąd zaczęła się trasa koncertowa. Szybko pobiegłam do łazienki załatwiłam potrzeby fizjologiczne i umyłam się. Kiedy skończyłam poszłam się ubrać... ostatecznie postanowiłam założyć to. Gdy już sama byłam gotowa poszłam obudzić Darcy i ją ubrać. z ubrankiem poszło łatwo, bo postanowiłam założyć jej komplecik wysłany przez Anny (mamę Hazzy). Niestety poszło mi gorzej już z obudzeniem mojej małej panienki, ale zaskakująco łatwo poszło nam ubieranie gdy w końcu wstała. Ubraną nakarmiłam i  jak byłyśmy już gotowe wyszłyśmy z domy, i wsiadłyśmy do samochodu. Mała jak zwykle po chwili jazdy samochodem usypiała, więc miałam ciszę przez całą drogę na lotnisko, a dziś była wyjątkowo długa, bo były dziś wyjątkowo duże korki. Więc na miejscu byłyśmy jakieś 5 minut przed lądowaniem Hazzy...
  Przed wyjściem z przedziału, którym miał wyjść Harry zaczęły się zbierać fanki chłopaków, po raz pierwszy, no może drugi raz w życiu zaczęłam żałować, że Harry jest sławnym piosenkarzem. Nigdy, jakoś nie zwracałam uwagi na te wszystkie tłumy czekające aż ON wyjdzie, a raczej ONI wyjdą... też nigdy nie zwracałam uwagi na tych wszystkich fotoreporterów z aparatami, kamerami itd... Ale odkąd urodziła się Darcy i ci drudzy zaczęli szperać we wszystkim, by tylko dowiedzieć się czyje jest TO DZIECKO tej ślicznej fotomodelki... zaczęło mnie to  denerwować i sama zaczynałam chronić własną prywatność, a jeszcze bardziej prywatność Darcy.
Gdy usłyszałam piski już wiedziałam, że sam Harry lub Harry z chłopakami już wyszedł z samolotu i jest już przy drzwiach. Czekałam z małą na rękach, oczywiście tak, żeby nie było widać jej buźki. Jak go już zobaczyłam nie mogłam przestać się uśmiechać, szedł między chłopakami z ochrony, a gdy nas zobaczył rzucił wszystkie torby i podbiegł do nas by przytulić i wycałować nas obie. Błysków lamp było chyba z milion, ale w tym momencie nie zważałam na nic, bo cały swój świat miałam już przy sobie cały bez żadnych braków.
- Lucy... - usłyszałam swoje imię w tym gwarze - chodźmy może już do domu...

cdn...

--------------------------------------------------------------------------------

Hej bardzo was przepraszam, że taki krótki...
Następny postaram się dodać już dłuższy
 Raz jeszcze przepraszam i pozdrawiam
Nadia :*




3 komentarze:

  1. Czy będzie ciąg dalszy. Świetna historia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej blog będzie przeniesiony na inną stronę i trochę zmieniony. Z powodu że zapomniałam adresu email i hasła. Co do reszty dam znać niedługo tu pod komentarzem.
      Pozdrawiam i całuję Nadia :* :* :* :* :*
      P.S. Przepraszam, że tak długo mnie nie było.

      Usuń
    2. https://kochacitracicpragnacizalowac.blogspot.com/ to nowy link do opowiadania.

      Usuń