Rozdział VII
*następnego dnia*
Po 12:00p.m.
przyszedł do nas lekarz z wypisem dla Darcy i już spokojnie mieliśmy wychodzić,
gdy zobaczyliśmy tłum fanek i „hien” przed szpitalem.
- Harry co robimy?? –
pytam się, bo chcę, żeby nasza córka miała normalne życie, a nie takie gdzie
wszyscy ją śledzą, bo jest córką Harrego Stylesa.
- przytul ją i zasłoń
jej twarz pieluszką – mówi i gdy to robię przytula nas i wychodzimy by przejść
przez tłum. Słyszę jak krzyczą za nami byśmy odpowiedzieli na kilka ich pytań,
ale my idziemy dalej do samochodu Harrego. Szybko do niego wsiadamy i
odjeżdżamy. Z Hazzą nie odzywamy się do siebie całą drogę do domu.
*20 min. później w
domu*
Zaczynam już powoli
wariować, nie wiem o co chodzi Harremu, bo nie odzywa się do mnie odkąd
wyszliśmy ze szpitala.
Jestem już straszenie
wszystkim już zmęczona, siedzę w pokoju Darcy i ją usypiam, ale ona na złość
nie chce usnąć. Ostatecznie idę z nią do kuchni, żeby zrobić jej kaszkę, gdy
tam wchodzę widzę walizki i grupkę moich przyjaciół.
- Hej co się dzieje??
– pytam zaskoczona
- Hej – mówi Louis –
musimy wracać do Londynu, Harry ci nic nie powiedział??? – zadaje pytanie
pomimo, że zna już odpowiedź.
- dziś??
- niestety – krzywi
się na swoją odpowiedź El
- yhm… rozumiem –
uśmiecham się sztucznie – będę za wami tęsknić
- my za wami też –
mówi ze łzami El – musimy już się zbierać
Kładę małą do leżaczka
i zaczynam się do nich przytulać oraz żegnać. Jak się ze mną pożegnali biorą
małą, gadają do niej, obiecują, że niedługo znów wpadną i w końcu ostatecznie
się z nią żegnają.
- Pa – mówią oboje i
wychodzą.
Robię szybko kaszkę
małej, karmię ją i kiedy już śpi zaczynam szukać Harrego. Po pięciu minutach
znajduję go w łazience w pokoju gościnnym.
- Harry możemy
porozmawiać? – pytam się
- tak – odpowiada nie
odwracając się do mnie twarzą
- możesz na mnie
spojrzeć???!- mówię lekko podniesionym głosem, a on zaczyna się na mnie patrzeć
– co się stało??
- ale o co ci chodzi?
– zadaje głupie pytanie
- czemu w ogóle się
do mnie nie odzywasz odkąd wyszliśmy ze szpitala??
- bo nie wiem co mam
ci powiedzieć… - mówi przyciszonym głosem i wychodzi z łazienki, by usiąść na
łóżku, no i ostatecznie schować twarz w dłoniach – boję się…
- czego się boisz??
Hazz?? – podchodzę do niego i klękam by wziąć jego dłonie – dla mnie nie liczy
się co mówisz i ile, ale to że w ogóle coś mówisz, bo cię kocham i to jest tylko
ważne nic więcej… - całuję go najpierw w policzki, a później w usta
- boję się tego, że
znów muszę cię zostawić samą… – mówi do mnie ze łzami w oczach – nie chcę żebyś
była sama jak ja będę w trasie… chcę mieć was dwie przy sobie…
- Hazz.. – robię
przerwę i go przytulam – teraz już sobie wszyscy damy radę… obiecuję, bo w
końcu teraz już nic nas nie rozdzieli… kochamy się i to jest ważne
- wiem… - mówi i
składa na moich ustach najdelikatniejszy pocałunek jaki tylko potrafi – wiem,
że damy radę… ale nie chcę być tak daleko od was…
- kochanie –
uśmiecham się do niego – zawsze jesteśmy blisko siebie… bo zawsze nosimy siebie
nawzajem w naszych sercach…
-będę was odwiedzał
jak tylko będę niedaleko – całuje mnie w czoło, skronie, nos, policzki i w
końcu w usta – kocham cię i naszą małą
kruszynkę…
- choć zajrzyjmy do
niej – wstaję i ciągnę go do pokoju Darcy. Gdy wchodzimy mała już nie spała,
leżała sobie na pleckach i bawiła się swoimi stópkami. Zaśmialiśmy się razem z
Harry spoglądając na nią jak sobie wkładała stópki do buzi. Po chwili spojrzała
na nas i zaczęła do nas gaworzyć.
- Jak tam smakowały
tobie twoje stópki, księżniczko?? – dopytywał się je Harry, łapiąc ją za jej
stópki i delikatnie nimi machając, na co ona zaczęła się śmiać – teraz to z
czego się śmiejemy??
- chyba z tatusia, bo
wygląda zabawnie ze swoją minką i tym dziwnym głosikiem – rzucam w odpowiedzi i
cmokam go w policzek
-hmmm… Darcy?? –pyta
się Hazz małej – czy to prawda?? – na to mała zaczyna się jeszcze bardziej
śmiać, a ja zaczynam jej wtórować. – ej… to nie fair…
- może i tak, ale
teraz ty usypiasz małą, a ja idę się myć, bo jest już późno – cmokam najpierw
Hazzę, a później biorę małą na ręce, całuję i gdy ją oddaję Haremy dodaję –
zmień jej pieluchę przed usypianiem
- Luc…- więcej nie
słyszę, bo zamykam się w łazience i włączam prysznic. Jestem szczęśliwa, że mam
tu dziwięko - szczelne drzwi,
przynajmniej tylko w tej łazience. Szybko biorę prysznic i jak już się umyłam
szybko zakładam pidżamę
i idę sprawdzić jak idzie Mojemu narzeczonemu. Ojej jak
to dziwnie brzmi mój narzeczony… Zerkam na pierścionek zanim wejdę do pokoiku
małej i w końcu wchodzę. A to co widzę rozbraja mnie na wejściu… mała leży na
przewijaku, śmieje się, bawi się pampersem i kremem do odparzeń, a Harry
próbuje założyć jej pampersa, ale nie daje rady, bo mała cały czas wierzga
swoimi nóżkami.
- może pomóc – pytam,
bo wiem, że jest mu bardzo trudno
- nie dzięki damy
sobie radę – zerka na mnie i się delikatnie uśmiecha – chcę cię trochę wyręczyć
zanim wyjadę
- wiem, ale chcę ci
tylko doradzić jak szybko to zrobić – mówię i podchodzę, żeby mu pomóc
- damy sobie rade bez
podpowiedzi mamusi, prawda księżniczko?? -
mówi do małej na co ta zerka na mnie i się uśmiecha pokazując te cudne
dołeczki odziedziczone po tatusiu – no widzisz… potwierdza co mówi tatuś…
kochana moja – wreszcie dopina pampersa, zakłada jej body i pół śpiochy.
- teraz poprosimy
mamusie żeby poszła i nas zostawiła co? – pyta się Darcy, na co ta się zaczyna
śmiać – no więc kotek zostałaś przegłosowana idź do pokoju się położyć, ja
niedługo przyjdę
- zobaczymy… ja się z
nią męczę zazwyczaj z usypianiem około godziny czasu – całuję go w usta, a
Darcy w czoło i idę do sypialni. Dziwnie się czuję nie robiąc tego co zwykle,
czyli przewijania, usypiania itd. Ale odkąd mam przy sobie wszystkich, no
dobrze prawie wszystkich, to coraz to mniej zajmuję się małą i można
powiedzieć, że wreszcie odpoczywam. Chociaż wcześniej jakoś nie zauważyłam,
żebym była jakoś tym wszystkim wymęczona… może tylko jakiś tydzień czy może
nawet niecały tydzień przed przyjazdem tej całej sfory…
Gdy wchodzę do
sypialni, biorę książkę i kładę się do łóżka… gdy zaczynam się wciągać w to co
czytam, zaczynam czuć jak się ugina łóżko i w końcu pocałunki na łydkach,
udach…
Czuję jak jego ręce i
usta wędrują coraz to wyżej, a ja staram się zachowywać jak bym nic nie czuła.
Po chwili, gdy on łapie za książkę i ją wyrzuca, kładę mu ręce na policzkach i
go do siebie przyciągam by go pocałować.
- kocham cię – mówię
między pocałunkami.
- ja ciebie też kocham i to nawet nie wyobrażasz jak bardzo
* dzień wylotu Harrego *
Minęły już dwa tygodnie od naszych zaręczyn i te dwa tygodnie spędziliśmy je razem we troje jak rodzina. Nie da się teraz opisać tego szczęścia, które mi przez nie towarzyszyło... Ale dziś już to szczęście mi ucieka, a raczej zamienia się w smutek... I nachodzą mnie pytania czy jestem wstanie wytrzymać naszą rozłąkę z Harrym??
Stoimy naszą całą rodzinką na lotnisku i czekamy aż wywołają lot mojego przyszłego męża, rozmawiamy ze sobą, a tak naprawdę Harry cały czas mnie pociesza jak szybko minie nam cała jego trasa i jak szybko się spotkamy. Choć bardzo bym chciała to nie potrafię... nie potrafię w to uwierzyć... Będę musiała znów zaszyć się w modelingu i przestać rozmyślać nad wszystkim co dotyczy Hazzy, bo inaczej nie będę wstanie normalnie funkcjonować.
- nie płacz - prosi mnie, choć sam ma łzy w oczach - przestań to w niczym nam teraz nie pomoże... mała może się teraz rozpłakać - wyciera mi moje łzy swoim kciukiem i całuje mnie w czoło. - kocham cię bardzo
- ja ciebie też, ale nie sądziłam, że rozstania potrafią być, aż tak bolesne choć są tylko na tak krótki okres czasu - mówię to i za chwilę słyszymy jak wywołują lot Harrego. na pożegnanie całuje mnie delikatnie, a potem raz jeszcze przytula naszą kruszynkę, całuję ją w czółko, oddaje ją mi i odchodzi...
------------------------------------------------------------------------------------
Cześć długo mnie nie było i bardzo was za to przepraszam...
Dawno też tu nie zaglądałam...
Mam nadzieję, że wróciłam już na stałe, czyli aż dokończę to opowiadanie...
Ciężko było tu wrócić dlatego dopiero teraz piszę...
Bardzo was przepraszam za tak długą nieobecność i mam nadzieję, że mi to wybaczycie...
Bardzo was kocham...
Pozdrawiam i całuję Nadia :*
Świetne opowiadanie od wczoraj przeczytalam wszystko od początku tak mnie wciagnelo.
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kolejnego rozdzialu 😘😍❤